TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
statystyki
chignahuapan

Aktualności > Wywiady

22.05.2010

Bartosz Ława: Arce życzę zwycięstw i gry o najwyższe cele!

W Arce popularny „Ławka” debiutował 3 września 2004 roku w drugoligowym meczu przeciwko Zagłębiu Sosnowiec i niemal od początku stał się ulubieńcem fanów, którzy dwa lata później dali wyraz swojej sympatii wywieszając flagę z napisem: „Bartosz Ława – Nasz Arkowiec”. Ostatni mecz rozegrał 15 maja we Wrocławiu ze Śląskiem. Ogółem zagrał w Arce 174 mecze, w których zdobył 18 bramek. Dziś po ostatnim treningu w barwach Arki rozmawialiśmy o niemal 6 latach spędzonych w Gdyni.

Bartek przypomnij nam w jakich okolicznościach trafiłeś do Arki?

To była dość nietypowa sytuacja. Po nieudanym pobycie w Widzewie Łódź, kiedy spadliśmy do drugiej ligi postanowiłem zakończyć moją przygodę z piłką nożną. Futbol w Polsce był wtedy organizacyjną katastrofą. Kluby padały, nie było na nic pieniędzy. Pamiętam, że przez pięć miesięcy graliśmy bez wynagrodzenia, a w klubie nie było nawet ciepłej wody. Byłem wtedy tym wszystkim strasznie zniesmaczony i postanowiłem mimo młodego wieku zakończyć karierę i przestawić się na tzw. "normalne" życie. Nie miałem pomysłu, co dalej robić. Podczas wakacji jeździłem z firmą Nike na... biegi śniadaniowe. Później pojawiła się propozycja od jednej ze szczecińskich drużyn, by wziąć udział w finale Pucharu Polski w piłce plażowej. Tak oto znalazłem się w Gdyni. Była to moja pierwsza wizyta w tym mieście, jednak miałem tu już wielu kolegów. Między innymi w Pogoni Szczecin grałem z Maciejem Faltyńskim. Był to jeden z powodów, dla których postanowiłem tutaj przyjechać i można powiedzieć, że już zostałem. Później moi koledzy zaczęli mnie namawiać, żebym spróbował swoich sił w Arce. Na początku podchodziłem do tego bez entuzjazmu, ale uległem ich prośbom. To oni załatwili ze sceptycznie patrzącymi na mnie trenerem Draganem i ówczesnym zarządem, żebym mógł tutaj trenować. Tak się złożyło, że miałem wtedy świetny sezon i jesienią praktycznie z marszu trafiłem z wysoką formą . Zamknęło to usta moim krytykom i nie było innej opcji, jak tylko podpisać ze mną w styczniu kontrakt.

Jak Ci się układała współpraca z trenerami na przestrzeni tych sześciu lat?

Współpraca układała się naprawdę różnie. Z trenerem Draganem tak naprawdę można powiedzieć, że się w ogóle nie układała. Zdobyłem wtedy sześć bramek i zaliczyłem dwanaście asyst, a on nadal twierdził, że muszę udowodnić mu swoją przydatność dla drużyny. To było trochę dziwne. Trener Dragan nie preferował piłkarzy dobrych technicznie, tylko tak zwanych drwali. Może właśnie dlatego współpraca nie układała nam się najlepiej. Co do innych trenerów, a w ostatnich latach przewinęło się ich wielu przez klub to nie chciałbym się wypowiadać. Z jednymi było po drodze, a z innymi nie, ale ja zawsze grałem dla klubu, a nie dla trenera. Nieraz chodzą takie słuchy, że można grać przeciwko trenerowi, ale to pełna abstrakcja. Grasz przeciwko trenerowi, to tak jakbyś grał przeciwko sobie.

Z którym trenerem najlepiej ci się współpracowało?

Najlepiej współpracowało mi się z trenerem Stawowym. Uważam go za bardzo dobrego szkoleniowca. Niezależnie od tego, co ludzie mówią, to właśnie za jego kadencji graliśmy najlepszą piłkę. Uważam, że byliśmy wtedy jednym z najlepiej grających zespołów w Polsce i gdyby nie karna degradacja, to powstałaby wtedy w Gdyni drużyna z prawdziwego zdarzenia.

Zostaliście karnie zdegradowani z ligi. Jak ty to odebrałeś? Czy miałeś wtedy myśli, żeby odejść z Arki?

Tak przewijały mi się przez głowę wtedy takie myśli. Gra w drugiej lidze to przepaść w porównaniu z Ekstraklasą. Niewątpliwie był to krok w tył, ale zdecydowałem się zostać między innymi dla trenera i dla klubu. Miałem wtedy propozycje z kilku klubów, w tym między innymi z Legii Warszawa, które odrzuciłem. Uważam teraz z perspektywy czasu, że był to błąd, gdyż na pewno pomogłoby mi to w rozwijaniu umiejętności piłkarskich i ułatwiło dalszą karierę.

Który sezon w Arce uważasz za swój najlepszy?

Uważam, że wszystkie były mniej więcej równe. Poniżej pewnego poziomu nie schodziłem. Zagrałem lepsze i gorsze mecze, jednak myślę, że tych lepszych było zdecydowanie więcej. Co do najlepszego sezonu, to myślę, że w każdym było czegoś po trochu. W pierwszym sezonie po przyjściu do Arki strzeliłem osiem bramek w drugiej lidze i miałem bodajże dwanaście asyst. Jeżeli chodzi o sezon w Ekstraklasie, to myślę, że był to 2006/2007, kiedy zostaliśmy karnie zdegradowani.

W tym właśnie sezonie 2006/2007 zostaliście przez pewien czas zawieszeni w rozgrywkach, a następnie karnie zdegradowani. Poskutkowało to między innymi walkowerem z Wisłą Płock w ćwierćfinale Pucharu Polski i co za tym idzie odpadnięciem z tych rozgrywek. Jak się wtedy czułeś?

Całe to zamieszanie z zawieszaniem meczów i widmem degradacji niewątpliwie zaważyło na naszej grze w tamtym sezonie. Jedenaste miejsce na pewno nie odzwierciedlało potencjału tamtej drużyny. Zostaliśmy kilkukrotnie ukarani. Najpierw zawieszenie, później karna degradacja i wyrzucenie z Pucharu Polski. Po usunięciu nas z pucharu czułem pełną konsternację, ale trzeba się było z tym pogodzić i grać dalej.

Który z meczów w drugiej lidze, zaraz po karnej degradacji był dla was najtrudniejszy?

Wszystkie były trudne. Kiedy doszło do nas, że każdy mobilizuje się specjalnie i staje do walki na noże przeciwko Arce Gdynia, która miał kroczyć od zwycięstwa do zwycięstwa grało nam się dużo trudniej. Gdzie nie jechaliśmy trawa miała „pół metra”, boisko było zbronowane i zmniejszone do najmniejszych możliwych wymiarów. Do tego całe drużyny stały i murowały bramkę, dlatego nie gra się przyjemnie w tej klasie rozgrywkowej. Cała ta druga liga to był naprawdę bardzo ciężki okres dla nas.

Czy uważasz, że jakby się wtedy nie udało awansować, to już wtedy pożegnałbyś się z Arka?

Myślę, że tak. Kiedyś po pierwszym sezonie w drugiej lidze, zaraz po przyjściu do Arki przysięgałem sobie, że już więcej nie zagram w tej klasie rozgrywkowej. Nie ma w tym żadnej przyjemności. Tak jak wcześniej powiedziałem z sympatii do tego klubu w nim zostałem i tyle pozostało z mojej przysięgi.

Jak sądzisz czym sobie zapracowałeś na sektorówkę „Bartosz Ława Nasz Arkowiec”?

Zrobił to mój przyjaciel Cezar. Ciężko mi się wypowiadać na takie tematy. Trzeba by zapytać tamtych ludzi, a nie mnie. Było to bardzo miłe, tym bardziej, że rzadko się takie rzeczy zdarzają.

Kiedy podjąłeś decyzję o odejściu z Arki?

Decyzję podjąłem już około roku temu. Pierwsze rozmowy z panami Burlikowskim i Sampławskim na ten temat były podjęte już w czerwcu zeszłego roku, jednak nie było wtedy przyzwolenia na moje odejście. Po ostatnich derbach z Lechią przegranych w Gdyni oficjalnie ogłosiłem moją decyzję, ale nikt chyba nie brał jej wtedy na poważnie. Tłumaczono to wtedy emocjami, jednak było to wszystko dokładnie przemyślane. Dla niektórych mógł to być szok, że w programie w stacji Canal Plus odpowiedziałem na zadane mi pytanie: „Co ze mną będzie dalej?”, że moja przygoda w Arce powoli dobiega końca i szukam nowego klubu.

Czy w chwili obecnej wciąż szukasz klubu, czy już wiesz gdzie zagrasz? W mediach jest głośno od spekulacji.

Mam kilka opcji. Myślę, że jest to bardzo poważna decyzja, bo może to być jeden z moich ostatnich kontraktów, a może nawet ostatni. Dlatego muszę się dokładnie zastanowić jaką drogę wybrać. Na dzień dzisiejszy decyzji jeszcze nie podjąłem.

Czy w grę wchodzą jakieś drużyny spoza Ekstraklasy?

Tak w grę wchodzi także wyjazd na kontrakt za granicę. Jeżeli już na taki się zdecyduję, to będzie to albo Grecja, albo Cypr.

Ile masz łącznie propozycji kontraktowych?

Z polskiej ligi mam cztery konkretne propozycje. Co do lig zagranicznych, to sprawa ma się wyjaśnić w przeciągu kilku dni, dlatego rozmowy w Polsce są na razie zawieszone.

Czy rozważałeś opcję powrotu do Pogoni Szczecin w razie, gdy będzie ona grać w Ekstraklasie?

Nie myślałem o tym, a pewno nie brałbym tego na poważnie. Sądzę, że na chwilę obecną poziom sportowy i organizacyjny tego klubu jest jeszcze zbyt mały. Ja mam ambicję grać o wyższe cele, niż powrót do Ekstraklasy, na który w tym sezonie niestety nie ma już szans. Niemniej wierzę, że w przyszłym sezonie Pogoni się to uda.

Czy zjawiłbyś się na trybunach podczas ewentualnych derbów „Pomorza”?

Jeżeli czas by mi na to pozwalał i byłbym na miejscu nie wykluczam, żebym się pojawił.

Czy ze strony Arki były jakieś próby rozmów, żebyś jednak pozostał w zespole?

Po mojej deklaracji uszanowano moją decyzję i nikt nie podjął takich rozmów.

Dziś odbył się ostatni trening i dopiero za kilka tygodni piłkarze pojawią się ponownie w klubie po wakacjach. Czy ty również się na nie wybierasz?

Zakończyliśmy już treningi i muszę jeszcze ogarnąć kilka spraw organizacyjnych, bo przez ostatnie sześć lat trochę się tego nawarstwiło. Zostanę jeszcze kilka dni w Gdyni. Musze pozabierać wszystkie swoje rzeczy. Co do wakacji, to myślę, że najpierw trzeba podpisać kontrakt, a dopiero później myśleć o nich. Nie wiem, czy w tym roku w ogóle będę je miał. Do Gdyni wrócę jeszcze na kilka dni w czerwcu, żeby trochę sobie odpocząć.

Mógłbyś podsumować swój czas spędzony w Arce?

Cieszę się, że tutaj grałem. Cieszę się, że przez cztery lata grałem razem z Arką w Ekstraklasie i uważam, że był to jeden z piękniejszych okresów w jej historii. Przez osiemdziesiąt lat nasz klub jedynie przez jedenaście sezonów grał w najwyższej klasie rozgrywkowej. Naprawdę cieszę się, że mogłem być członkiem tej drużyny i przeszedłem do historii najlepszych piłkarzy grających w Arce w najwyższej klasie rozgrywek.

Jak oceniasz siebie, jako kapitana Arki? Uważasz, że byłeś przykładem dla młodszych zawodników?

Zostałem kapitanem dopiero od tego sezonu. Wcześniej byłem zastępcą Grześka Nicińskiego. Myślę, że swoją postawą przez sześć lat pokazywałem jak należy podchodzić do tego zawodu. Uważam się za pełnego profesjonalistę. Zaangażowanie trzeba pokazywać, walczyć o skład na wszystkich treningach przez cały tydzień. Nagrodą za to powinien być właśnie udział w meczu. Jeżeli ktoś do tego podchodzi inaczej, to znaczy, że powinien zmienić zawód.

Masz jakieś typy, kto mógłby otrzymać po tobie opaskę kapitańską?

To decyzja całej drużyny, zwykle podejmowana w tajnym głosowaniu. Nie wiem jak postąpi trener, ale będzie to zapewne zależało od tego kto zostanie w zespole. Wielu chłopakom pokończyły się kontrakty i dopiero będą siadali do rozmów. Myślę, że charyzmatycznym gościem jest Andrzej Bledzewski. Ze względu na swój staż w Arce poważnym kandydatem jest też Darek Ulanowski. Ciężko powiedzieć. Może pojawi się taki zawodnik jak Olgierd Moskalewicz, który jest urodzonym przywódcą?

Uważasz, że Filip Burkhardt może cię godnie zastąpić?

Ostatnio gra razem z Filipem Burkhardtem i Marcinem Budzińskim układała nam się świetnie. Jestem akurat zwolennikiem gry w środku pola trzema zawodnikami. Myślę, że większość dobrych drużyn na świecie przyjmuje właśnie taką taktykę. Ciekawe co by było jak gralibyśmy w takim zestawieniu od początku sezonu? Forma Filipa w końcówce sezonu była naprawdę bardzo wysoka i myślę, że jest w stanie wziąć na siebie ciężar gry. Choć jest jeszcze młodym zawodnikiem, to zarazem jest już doświadczony, gdyż debiutował w lidze w wieku szesnastu lat. Mnie również cieszy wysoka dyspozycja Budzika. Ustabilizował swoją formę i gra obecnie bardzo dobrze. Chciałbym też zwrócić uwagę na Pawła Czoskę. Według mnie jest najlepszym zawodnikiem młodego pokolenia w Arce, co już udowadnia od kilku lat. W sytuacji, kiedy drużyna walczy o utrzymanie ciężko jest postawić na tak młodego zawodnika, na tak newralgicznej pozycji. Myślę, że trzeba mu dać wreszcie szansę, a jeżeli nie to Paweł powinien po prostu zmienić klub. Wiadomo jak ciężka jest sytuacja wychowanków i szkoda aby taki chłopak się "zmarnował".

Jak widzisz swoją przyszłość po zakończeniu kariery?

Coraz częściej się nad tym zastanawiam. Mam nadzieję, że na poziomie Ekstraklasy jeszcze przez trzy, cztery lata pogram. To jest jeszcze sporo czasu, ale trzeba o tym myśleć. Na pewno w przyszłym roku będę chciał robić kurs trenerski, ale czy zostanę trenerem, tego jeszcze nie wiem. Na chwilę obecną uważam, ze nie nadaję się do tego bardzo ciężkiego zawodu, ale co będzie w przyszłości zobaczymy. Może zostanę managerem, może otworzę jakiś biznes?

Czy będziesz wracał do Gdyni?

Oczywiście! Zostawiam tu masę przyjaciół, mieszkanie i na pewno będę tu wracał. Uważam się za pół Gdynianina, pół Szczecinianina.

Jeszcze jako piłkarz Arki Gdynia, co masz do przekazania kibicom?

Chciałbym podziękować za to piękne sześć lat, które tu spędziłem. Jestem dumny, że mogłem tu grać. Jestem także dumny z moich kolegów z którymi tu grałem. Walka o utrzymanie, którą udało nam się wygrać, to naprawdę maksimum tego na co stać było Arkę w tym sezonie. Chciałbym życzyć kibicom, by mogli się cieszyć z jak największej liczby zwycięstw. Żeby Arka, która jest obecnie w przebudowie mogła w przyszłości grać o najwyższe cele. Chciałbym wszystkich pozdrowić, podziękować i życzyć udanego najbliższego sezonu. Dziękujemy i życzymy Ci powodzenia w dalszej karierze. Rozmawiali: Bartłomiej Hapka i Artur Bojarski



{--main-gallery--}

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia