TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
statystyki
chignahuapan

Aktualności > Wywiady

13.05.2009

Wracam, by uratować Arkę przed spadkiem

Dobro klubu jest najważniejsze i mam nadzieję, że moi koledzy myślą podobnie - mówi przed piątkowym meczem z Ruchem Chorzów Damian Nawrocik

Wraca pan do składu po kontuzji. Czuje się pan na siłach, by w piątek zagrać z Ruchem od pierwszych minut?

Kondycyjnie jestem przygotowany na sto procent. Cały okres rehabilitacji pracowałem nad kondycją w ośrodku Lecha Poznań i myślę, że nie był to czas stracony. Po kontuzji nie ma już śladu i jestem do dyspozycji trenera Chojnackiego.

Patrząc na wyniki Arki, większa złość wyzwalała się w panu, gdy oglądał pan poczynania kolegów w telewizji, czy gdy był z nimi na boisku?

Na pewno przed telewizorem. Patrząc na grę Arki żałowałem, że nie mogę wejść na boisko i pomóc jej w trudnych chwilach. Wielka szkoda szczególnie tego ostatniego meczu w Bytomiu, bo do utraty bramki nasze zwycięstwo wydawało się niezagrożone.

Z pierwszego meczu z Ruchem Arka przywiozła do Gdyni punkt. W piątek taki wynik może być waszym gwoździem do trumny.

W trzech ostatnich meczach nie możemy sobie pozwolić na stratę jakichkolwiek punktów, bo potrzebujemy ich jak powietrza, dlatego nie tylko z Ruchem ale i Bełchatowem czy Odrą zagramy o komplet. Jesteśmy zdeterminowani i do ostatniego meczu będziemy walczyć o to, by kibice mieli nadal w Gdyni ekstraklasę. W Bytomiu pokazaliśmy się z dobrej strony i jeśli czegoś zabrakło, to tylko koncentracji przez 90 min.

Jeśli dotąd atmosfera w zespole była taka jak wyniki - to po ostatnim meczu w Bytomiu gorzej już chyba być nie może.

Wiadomo, że jak są wyniki, to i atmosfera jest lepsza. Nasza sytuacja jest taka, że mamy serię kilkunastu nieudanych meczów i o dobry klimat jest trudniej. Do pełni szczęścia potrzebna jest nam tylko jedna bramka, czy jedna sytuacja, by wszystko poszło w niepamięć. W Bytomiu było blisko. Zagraliśmy o niebo lepiej niż w ostatnich meczach i teraz może być już tylko jeszcze lepiej.

Jednak kibice tracą wiarę w powodzenie misji utrzymania w Gdyni ekstraklasy.

I wcale się im nie dziwię, bo kiedy po dobrej rundzie jesiennej drużyna zajmowała w tabeli wysokie 7. miejsce, to przed rundą rewanżową apetyty musiały wzrosnąć. Początek mieliśmy nie najgorszy, choć dwa remisy, porażka z Piastem u siebie czy wysoka przegrana w Białymstoku optymizmem nie nastrajały.

W czerwcu wygasa pana kontrakt. Jeśli Arka spadnie do I ligi, będzie chciał pan dalej grać przy Olimpijskiej?

Na razie o tym nie myślę. Przez większość rundy byłem kontuzjowany, teraz wracam i chcę przede wszystkim pomóc Arce w utrzymaniu. Zostały trzy mecze do końca sezonu i to jest dla nas w tej chwili najważniejsze. O kontraktach porozmawiamy po sezonie.

Czy fakt, że 13 zawodnikom kończą się umowy z Arką i nie są pewni swojej przyszłości, nie przekłada się na waszą motywację na boisku? Wyraźnie widać, że piłkarze nie idą w ogień za klubem, kiedy siedzą już na walizkach.

Nie zgodzę się z tym. Każdy z nas swoją postawą na boisku reprezentuje nie tylko klub ale i siebie, więc nie wierzę w to, że któryś z nas mógłby sobie cokolwiek odpuścić. Wszyscy piłkarze Arki grają dla klubu, a nie przeciw niemu.

Ale po tak fatalnej rundzie niewiele klubów będzie chciało wziąć nawet za darmo piłkarzy, którzy w całej rundzie nie potrafili wygrać choćby jednego meczu.

Niestety, to prawda. Jednak do końca musimy wychodzić na boisko z wiarą, że jesteśmy w stanie dobrze grać w piłkę. Wyznaję zasadę, że dobro klubu jest najważniejsze i mam nadzieję, że moi koledzy myślą podobnie.

Rozmawiał: Maciej Korolczuk, Gazeta Wyborcza

.



{--main-gallery--}

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia