Jak ocenia pan start rundy wiosennej w wykonaniu Arki i zdobycie przez nią w dwóch meczach jednego punktu?

Mecz z Jagiellonią to był falstart w naszym wykonaniu. Nie ma co się dłużej rozwodzić nad tym spotkaniem. Ostatni mecz z Górnikiem był już lepszy, ale oczywiście jest jeszcze dużo do poprawienia w naszej grze. Na ciężkim terenie zdobyliśmy punkt i jest to dobry prognostyk przed następnymi meczami.

Co zatem musicie poprawić, aby odnieść zwycięstwo?

- Musimy stwarzać sobie większą ilość sytuacji podbramkowych i oczywiście wykorzystywać je. Takich okazji było jak na razie mało i dlatego ciężko jest nam czasami zdobyć bramkę. To jest nasz największy mankament.

W przerwie zimowej miał pan pewne problemy z przedłużeniem umowy z Arką, wydawało się nawet, że nie dojdziecie do porozumienia. Teraz po pierwszych meczach rundy wiosennej w Arce mogą odetchnąć, że podpisali z panem kontrakt, gdyż jest pan w dobrej dyspozycji.

- Nie śpieszyłem się, żeby zmieniać barwy klubowe, ale czekałem też na decyzję działaczy. Pytaniem było, czy postawią na mnie przez kolejne pół roku, czy zagwarantują mi przyzwoite wynagrodzenie i od tego było wszystko zależne. Z trenerem Czesławem Michniewiczem znamy się nie od dzisiaj, gdyż pracowaliśmy razem również w Lechu Poznań. Znam jego metody szkoleniowe, podobają mi się i lubię u niego pracować. Z większością piłkarzy w drużynie znam się już trzy lata, także ciężko było się gdziekolwiek przenosić. Moim głównym celem było pozostanie w Gdyni, a nie jeżdżenie po innych klubach i szukanie sobie pracy. Dlatego cieszę się, że stało się tak, a nie inaczej.

Czyli dobra forma ma nie tylko przekonać, że warto było przedłużyć z panem umowę o kolejne pół roku, ale że warto na pana postawić również w kolejnych sezonach?

- Z określeniem "dobra forma" poczekałbym do końca sezonu. W Białymstoku nikt z nas nie zagrał dobrze. W Zabrzu było trochę lepiej. Ocenę mojej postawy i przydatności dla drużyny pozostawiam trenerowi i niech on osądzi, czy jestem w formie czy nie.

W niedzielę gracie przed własną publicznością z Piastem Gliwice. Lepszego rywala do odniesienia pierwszego wiosennego zwycięstwa chyba nie mogliście sobie wymarzyć? W końcu z Piastem odnieśliście jedyne wyjazdowe zwycięstwo w obecnych rozgrywkach.

- Każdy zakłada, że mecz z Piastem będzie łatwy. Ja uważam wprost przeciwnie. Piast gra lepiej na wyjazdach niż u siebie. Jak już przegrywają, to niewysoko. Analizowaliśmy ich przedostatni mecz z Cracovią, gdzie byli równorzędnym przeciwnikiem. Dlatego szykujemy się na ciężki mecz, a nie na spacerek. Nasza sytuacja w tabeli nie jest klarowna, potrzebujemy punktów, ale tak samo jest w przypadku Piasta. Rozegramy mecz u siebie, więc nie będziemy się bronić. Chcemy, aby nasza gra była widowiskowa. Kibice przyjdą przecież na pierwszy mecz rundy wiosennej, ale trzeba pamiętać o tym, że poza piłką widowiskową musimy zagrać również skutecznie. Tak więc w niedzielę będzie walka na noże, a wygra drużyna lepiej dysponowana tego dnia. Rozmawiał: Marcin Dajos (Gazeta Wyborcza).