TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
statystyki
chignahuapan

Aktualności > Wywiady

06.10.2008

To my zagraliśmy słabo

Poderbowy wywiad z trenerem Arki-Czesławem Michniewiczem

- Historyczne, bo pierwsze w ekstraklasie derby z Lechią i porażka 0:1, czyli smutny wpis do historii Arki.

- Najbardziej smutne jest to, że tę historie sami na boisku pisaliśmy. Ale jakoś bez wiary w to, że zakończy się happy endem. No i się stało. Lechia wygrała z nami tym, co było naszym atutem w zwycięskich meczach z Górnikiem Zabrze czy Lechem Poznań, czyli determinacją w grze i wiarą od pierwszej do ostatniej minuty w końcowy sukces. My nawet dobrze zaczęliśmy, ale kiedy nastąpiła awaria oświetlenia, to nas już po raz drugi nikt do prądu nie podłączył.

- Czy teraz, już po meczu, zmieniłby pan coś w koncepcji gry, może w podstawowej jedenastce postawił na innych zawodników.

- Nie, nic bym nie zmienił. Lechia w sensie taktycznym, niczym nas nie zaskoczyła. Wiedzieliśmy, że gdańszczanie tracą dużo bramek po dośrodkowaniach, z bocznych sektorów boiska, w pole karne. Nam taki styl właśnie odpowiada, bo my z kolei strzeliliśmy w ten sposób 10 bramek. A z prostopadłego podania od środkowego pomocnika ani jednej. Niestety w derbach nasi skrzydłowi zagrali poniżej swoich możliwości.

- No, właśnie dochodzimy do indywidualnych cenzurek. Wywołał pan skrzydłowych Bartosza Karwana i Marcina Pietronia, a nie wspomniał błędów Dariusza Żurawia.

- Bramki traci się zazwyczaj po indywidualnych błędach. Rzeczywiście Darek Żuraw ma swój udział przy straconym golu. Każdy piłkarz ma w swojej karierze lepsze i gorsze mecze. Ten nie był szczytem piłkarskich możliwości Żurawia. Cóż jednak szkodziło, aby jego koledzy zdobyli dwie czy trzy bramki. Mecz przegrywa czy wygrywa cała drużyna, więc w Arce po derbach nie będzie polowania na czarownice.

- Mimo wszystko w trakcie meczu rzucało się w oczy, że to w panu - za linią boczną boiska - więcej było złości, pozytywnej agresji niż w zawodnikach Arki.

- Jeżeli takie odniósł pan wrażenie, to rzeczywiście coś w tym jest. Po Lechii było widać, że dla nich to jest najważniejszy mecz rundy jesiennej, a pomiędzy moimi piłkarzami nic nie iskrzyło, co wcale nie znaczy, że nie chcieli wygrać.

- W niedzielę był pan w ogrodzie zoologicznym, czyżby po to, aby z piłkarzy Arki zrobić teraz dzikie bestie na boisku.

- Bez przesady. Byłem w zoo, bo obiecałem dzieciakom wycieczkę. My musimy znaleźć w sobie tę determinację i radość grania z początku sezonu. Po prostu po ostatnich porażkach musimy się podnieść. Rozmawiał Janusz Woźniak



{--main-gallery--}

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia