Już w 14.minucie po świetnej kontrze gości, Tomasz Jarzębowski strzela nieoczekiwanie dla wszystkich na 1:0 dla Arki. Sytuacja Wrocławian była coraz trudniejsza. Teraz do awansu potrzebowali 4 bramek. Jednak już 60 sekund później, na tablicy świetlnej widniał remis 1:1. Szybka, składna akcja Śląska, trochę szczęścia i po strzale pod poprzeczkę, Sebastian Mila doprowadza do remisu.

W tym momencie pewne było, że nie będzie dogrywki. Dziesięć minut po wyrównaniu, gospodarze idąc za ciosem, zdobywają drugą bramkę. Strzelcem Cristian Diaz, który będąc sam na sam ze Szlagą, spokojnym strzałem pokonał bramkarza Arki. Wydaje się, że w tej sytuacji Diaz był na pozycji spalonej.

Mimo szans dla gospodarzy, pierwsza połowa zakończyła się prowadzeniem Śląska 2:1. Do awansu brakowało im zatem jeszcze dwóch bramek.

Druga połowa, to od początku duża przewaga Wrocławian w posiadaniu piłki, natomiast Arka skupiała się na kontratakach. Jednak ani jedni, ani drudzy nie potrafili zagrozić poważnie bramce przeciwnika i gra toczyła się głównie w środku pola.

Najlepsza sytuacja na strzelenie trzeciej bramki dla Śląska miała miejsce dopiero w 66. minucie. Po strzale Waldemara Soboty z linii pola karnego, świetnym refleksem wykazał się golkiper gości i zdołał wybronić to uderzenie nogą. Efektowna dobitka przewrotką Kaźmierczaka była już mocno niecelna.

W 77. Minucie, Orest Lenczyk postawił wszystko na jedną kartę i zmienił Sochę, zastępując go Łukaszem Gikiewiczem, który wspomagał Diaza w napadzie.

W 90. minucie po pięknym strzale z rzutu wolnego, Sebastian Mila trafia na 3:1 i tym samym dając nadzieję swojej drużynie na awans. Tym bardziej, że sędzia przedłużył drugą połowę aż o 5 minut.

Czasu jednak zabrakło i to Arka Gdynia mogła cieszyć się z awansu do półfinału Pucharu Polski. To bez wątpienia wielki sukces wicelidera I ligi.

Arka dołącza do Wisły Kraków oraz Legii Warszawa, które awans uzyskały we wtorek. Dziś wieczorem poznamy zwycięzcę pary Ruch Chorzów – Ruch Zdzieszowice. W pierwszym meczu było 4:1 dla przedstawiciela Ekstraklasy.