Aktualności
04.05.2017
Sensacja w finale Pucharu Polski!
Broniąca się przed spadkiem w Ekstraklasie Arka Gdynia pokonała w finale Pucharu Polski trzeciego w tabeli Lecha Poznań 2:1. Wszystkie bramki padły w drugiej połowie dogrywki, a dla gdynian strzelali je rezerwowi. To trzeci z rzędu przegrany finał Lecha i drugi triumf w historii Arki - czekała na niego 38 lat. Sensacyjni zwycięzcy zagrają latem w drugiej rundzie eliminacji do Ligi Europy.
Lech wcześniej dziewięciokrotnie grał w finale Pucharu Polski i pięć razy triumfował, zaś Arka tylko raz - z powodzeniem w 1979 roku. We wtorek po raz pierwszy zmierzyły się ze sobą w decydującym meczu tych rozgrywek.
"Do trzech razy sztuka" - transparent o takiej treści wywiesili kibice "Kolejorza" tuż przed rozpoczęciem meczu. Był to bowiem trzeci z rzędu występ w finale na PGE Narodowym, ale w dwóch poprzednich edycjach przegrał z warszawską Legią.
Tym razem, w starciu z teoretycznie słabszym przeciwnikiem, był faworytem. Nie tylko z racji trudniejszej drogi do finału; pokonał m.in. trzech rywali z ekstraklasy, a Arka grała tylko z zespołami niższych klas. Drużyna z Poznania jest obecnie wiceliderem ekstraklasy, natomiast trzynastą Arkę, która ma tylko punkt przewagi nad strefą spadkową, czeka trudna walka o utrzymanie. W rundzie wiosennej ekstraklasy Lech wygrał w marcu w Gdyni aż 4:1.
Kibice obu klubów przyjaźnią się. We wtorek nieco więcej pojawiło się fanów Lecha. Zapełnili wszystkie sektory za bramką (ok. 13 tys. osób), siedzieli również w innych częściach stadionu. Sektory za drugą z bramek przeznaczono dla sympatyków Arki, ale tam część miejsc pozostała pusta. Nie obyło się bez zakazanych podczas imprez masowych rac - fani Arki, mimo apelu spikera, odpalali je kilka razy, a w końcówce meczu również kibice Lecha.
Jeden z sektorów przeznaczono dla uczestników trwającego cały sezon turnieju "Z podwórka na stadion o Puchar Tymbarku", którego finały (dziewczynki oraz chłopcy do lat 10 i 12) przeprowadzono kilka godzin przed finałem PP.
Spotkanie zaczęło się od ciekawej akcji Arki, ale po kwadransie do głosu doszli lechici i do końca pierwszej połowy mieli zdecydowaną przewagę.
W 15. minucie po strzale głową obrońcy Lecha Jana Bednarka piłka odbiła się od spojenia słupka z poprzeczką. Kilka minut później dogodną okazję miał Darko Jevtic, ale świetniej interweniował Pavels Steinbors. Kilka razy z lewej strony próbował Marcin Robak, ale strzały napastnika Lecha były niecelne lub bronił je świetnie dysponowany łotewski bramkarz rywali.
W doliczonym czasie pierwszej połowy - po rzucie rożnym Arki - piłkarze i sztab szkoleniowy tej drużyny domagali się rzutu karnego, sugerując zagranie ręką Robaka, ale sędzia był innego zdania.
Po przerwie Lech wciąż atakował i w 53. minucie był bliski szczęścia. Po strzale głową Robaka piłka trafiła w słupek, a ponad kwadrans później szansy nie wykorzystał Dawid Kownacki. W 90. minucie jeszcze lepszą okazję zmarnował Radosław Majewski, który po kontrataku nie trafił w bramkę z pola karnego.
Do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka. W niej niespodziewanie lepsza okazała się Arka, która w ciągu kilka minut zdobyła dwie bramki. W 107. minucie golkipera Lecha Jasmina Burica pokonał strzałem głową Rafał Siemaszko (ten sam zawodnik zaliczył trafienie w marcowym meczu z Lechem w lidze), a niedługo później podwyższył po efektownym rajdzie również wprowadzony w drugiej połowie Gruzin Luka Zarandia.
"Kolejorz" odpowiedział tylko trafieniem z bliska po strzale głową kapitana Łukasza Trałki w 119. minucie. Wkrótce potem sędzia zakończył mecz i piłkarze Arki, prowadzeni od trzech tygodni przez Leszka Ojrzyńskiego, mogli zacząć świętować na boisku. Niedługo później na trybunie honorowej odebrali trofeum z rąk prezydenta RP Andrzeja Dudy i prezesa PZPN Zbigniewa Bońka. Wcześniej na szyjach wyraźnie podłamanych zawodników z Poznania pojawiły się pamiątkowe medale.
Arka zapewniła sobie występ w kwalifikacjach Ligi Europejskiej 2017/18. Jej sukces oznacza też, że Lech - obecnie drugi w tabeli ekstraklasy - stracił szansę na dublet. Z kolei jednej z drużyn z czołowej czwórki ligi, którą poza "Kolejorzem" tworzą Jagiellonia Białystok, Legia Warszawa i Lechia Gdańsk, zabraknie na międzynarodowej arenie w przyszłym sezonie.
Lech Poznań - Arka Gdynia 1:2 po dogrywce (0:0)
Bramki: Trałka 119. - Siemaszko 107., Zarandia 112. Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków). Widzów: 43 760.
Lech Poznań: Jasmin Burić - Tomasz Kędziora, Jan Bednarek, Lasse Nielsen (110. Mihai Radu?), Wołodymyr Kostewycz - Dawid Kownacki (74. Maciej Makuszewski), Łukasz Trałka, Maciej Gajos, Radosław Majewski, Darko Jevtić (85. Szymon Pawłowski) - Marcin Robak.
Arka Gdynia: Pavels Steinbors - Tadeusz Socha, Michał Marcjanik, Krzysztof Sobieraj, Marcin Warcholak - Marcus Vinicius (55. Rafał Siemaszko), Antoni Łukasiewicz, Adam Marciniak, 1Mateusz Szwoch, Miroslav Bożok (83. Dominik Hofbauer) - Przemysław Trytko (71. Luka Zarandia).
Żółte kartki: Robak - Szwoch, Łukasiewicz, Zarandia.
Copyright Arka Gdynia |