TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

chignahuapan
Arka-Facebook Arka-Instagram Arka-Twitter Arka-YouTube Arka-TikTok Arka LinkedIn NO10 Nocny Bieg Świętojański Stowarzyszenie Inicjatywa Arka Betclic


Aktualności

img

04.05.2017

Znakomite wyczucie trenera Arki, Bjelica był zbyt wycofany.

Zmiany Leszka Ojrzyńskiego dały Arce Gdynia upragniony Puchar Polski. Nenad Bjelica zbyt wolno reagował na wydarzenia boiskowe, przez co Lech przegrał najważniejszy mecz w sezonie. Zapraszamy na analizę decyzji trenerów w finale Pucharu Polski.

 

Obaj trenerzy żyli spotkaniem już od pierwszej minuty. Zarówno Nenad Bjelica, jak i Leszek Ojrzyński ani na chwilę nie usiedli na ławce. Szkoleniowcy odczuwali ciężar spotkania i cały czas spacerowali przy linii bocznej. W gestach bardziej ekspresyjny był trener Arki. Ojrzyński po każdej akcji gestykulował i podpowiadał swoim piłkarzom. Bjelica ograniczał się do udzielania drobnych uwag, zawodnikowi, który stał najbliżej linii.

 

Sporo kontrowersji wywołała sytuacja z końca pierwszej połowy. Wydawało się, że Marcin Robak dotknął ręką piłkę w swoim polu karnym. Ojrzyński momentalnie doskoczył do arbitra technicznego, ale na nic się to zdało. Znany z nieustępliwości trener Arki, tuż po gwizdku kończącym pierwszą część meczu, wszedł na murawę i zaczął dyskutować z prowadzącym mecz Tomaszem Musiałem.

 

Leszek Ojrzyński długo czekał ze zmianami, ale miał niesamowitego nosa... Bezproduktywny w pierwszej połowie Przemysław Trytko został ściągnięty z boiska dopiero w 71. minucie, a zastąpił go Luka Zarandia. Wcześniej trener Arki zaskoczył, bo ściągnął nie Trytkę, a swojego asa Marcusa da Silvę, wprowadzając za niego Rafała Siemaszkę. Popularny Siema w walce z szybkimi i silnymi obrońcami Lecha był bezradny, ale wystarczyła mu jedna sytuacja, by pokonać Jasmina Buricia i dać nadzieję na upragniony puchar. Pod koniec drugiej połowy Ojrzyński posłał do boju Dominika Hofbauera. Trener Arki podjął ryzyko, bo na dogrywkę nie zostawił sobie żadnej alternatywy, opłaciło się. Zarówno Zarandia, jak i Siemaszko skończyli mecz z golem na koncie.

 

Bjelica był bardziej ostrożny w robieniu zmian i to się na nim zemściło. Pierwszą roszadę przeprowadził około 70. minuty, kiedy to wpuścił na boisko Macieja Makuszewskiego. Były piłkarz Lechii zastąpił Dawida Kowanckiego, który nie przypominał przebojowego i bramkostrzelnego napastnika z początku rundy wiosennej. Czarę goryczy przelała sytuacja, w której młodzieżowy reprezentant Polski nie trafił w bramkę Arki z pięciu metrów. Makuszewski rozruszał poczynania Lecha w ofensywie i miał wpływ na tempo gry Kolejorza, a  końcowych minutach drugiej połowy mógł mieć asystę. Jego podanie po szybkim rajdzie prawą stroną zmarnował jednak Radosław Majewski.

 

Drugą zmianę Bjelica przeprowadził w końcowych minutach drugiej połowy. Za Darko Jevticia wpuścił Szymona Pawłowskiego. Wejście szybkiego skrzydłowego wydawało się być dobrym pomysłem na pomęczonych obrońców Arki. Były piłkarz Zagłębia Lubin jest jednak daleki od optymalnej formy i nie potrafił wykorzystać swoich atutów w starciu z defensorami z Gdyni. Kilka razy uderzył z dystansu, ale było to za mało by pokonać Pavelsa Steiborsa.

 

Twórca kieleckiej „Bandy Świrów” dba o atmosferę w zespole. W przerwie między połowami dogrywki zebrał piłkarzy w kółku i zmotywował ich w prostych słowach. Pomogło, bo chwilę później Arka strzeliła gola dającego Puchar Polski.

 

Bjelica ratował się w ostatnich minutach wprowadzeniem Michaiła Raduta za Lasse Nielsena, ale Rumun miał zbyt mało czasu by cokolwiek zmienić. Arka nieoczekiwanie pokonała Lecha Poznań i nawet w przypadku spadku do I ligi zagra w eliminacjach Ligi Europy. 

 

Michał Głuszniewski 








Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia