TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

17.12.2016

Antoni Łukasiewicz: Nie można wstydzić się przeszłości.

Między pierwszym, a jak na razie piątym i ostatnim golem w ekstraklasie Antoniego Łukasiewicza minęło dokładnie 7 lat. Defensywny pomocnik Arki Gdynia debiutanckie trafienie zaliczył w barwach Śląska Wrocław, z którym był m.in. wicemistrzem Polski i zdobył Puchar Ligi. Meczem z tą właśnie drużyną żółto-niebiescy w niedzielę zakończą tegoroczne występy w ekstraklasie.

Jacek Główczyński: Mecze z klubami, w których pan grał, są dla pana inne niż z pozostałymi drużynami?

Antoni Łukasiewicz: Nie. Tak naprawdę staram się do każdego meczu podchodzić podobnie. Większość z nas grała gdzieś, w jakiś klubach, przeżywała tam lepsze i gorsze momenty. Na pewno mam ogromny szacunek do Śląska, bo jednak był to okres w karierze, gdzie do tej pory w tej seniorskiej piłce odnosiłem największe sukcesy. To zostaje w pamięci. Do tej swojej historii trzeba podejść z dużą pokorą. Broń Boże nie można się jej wstydzić, tylko szanować to co się kiedyś osiągnęło.

 

Tym większej sztuki dokonał pan w Gdyni. Kibice Arki nieufnie patrzyli na piłkarzy, którzy w przeszłości grali w Lechii, Śląsku bądź Wiśle. Natomiast pan zasłużył na ich szacunek, o czym świadczy nadany panu przydomek "Admirał"

Jak najbardziej z tego powodu jest mi miło. Jednak zawsze wychodzę z takiego założenia, że jesteśmy ludźmi, którzy profesjonalnie grają w piłkę, a zatem muszą dawać z siebie wszystko. To z naszej strony takie podziękowanie za zaufanie, jakim jesteśmy obdarzani. Każdy z nas jest w różnych okresach swojej kariery i w różnych też sytuacjach do tych zmian klubów dochodzi. Najważniejsze, by była obopólna chemia i chęć pracy. A na szacunek zawsze trzeba sobie zapracować. Tak jest moja dewiza.

 

Skoro to już ostatni mecz roku, to szalę rzucicie wszelkie siły, włącznie z głęboko nawet ukrywanymi rezerwami?

Nie. Będzie tak jak w każdym innym meczu. Bo w każdym dajemy wszystko, co najlepsze mamy do zaoferowania danego dnia. Natomiast ostatni mecz jest szczególny, bo dla kibiców, trenerów i zawodników staje się jakby podsumowaniem całego roku. Dlatego wiemy doskonale, co chcemy we Wrocławiu osiągnąć, że gramy tam o zwycięstwo. Jednak głowa musi cały czas pracować w odpowiednio chłodnej cieczy, by się nie zagotowała, nie zagrzała. Nie możemy zwracać uwagi na rzeczy, które są od nas niezależne...

 

Na przykład na trybuny? Na nich pewnie będzie gorąco?

Wiemy, że - mówiąc delikatnie - kibice nie mają się ku sobie. Dla publiczności to spotkanie będzie miało dodatkowy smaczek. Natomiast w naszym podejściu nic nie może się zmienić. Musimy zagrać z taką werwą i zaangażowaniem jak choćby w ostatnim meczu z Jagiellonią. Należy dobrze funkcjonować jako zespół. To będzie klucz do sukcesu.

 

Jacek Głowczyński

 

więcej: sport.trojmiasto.pl

 

 http://arka.gdynia.pl/images/galeria_zdjecie/big/prasa060_c2df416f4a2b6da26c6863d107cce9f5.jpg








Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia