Aktualności
02.11.2017
Nazwiska nie grają, liczy się forma.
Jeżeli spojrzymy tylko na nazwiska, faworyt może być jeden. Do nazwisk nie można się jednak przywiązywać, a dużo ważniejsza jest aktualna forma. W tym momencie sezonu lepszą osiągnęła Arka i to żółto-niebiescy w porównaniu podstawowej "11" wypadają lepiej.
Bramkarz: Steinbors – Kuciak
Fot. arka.gdynia.pl
Gdyby porównywać formę tej dwójki w końcówce poprzedniego sezonu, wynik mógłby być tylko jeden – zdecydowana przewaga bramkarza Lechii. Obecne rozgrywki to jednak zupełnie inna historia. Golkiper Arki prezentuje dobrą, równą formę, a Kuciak, choć miał kilka fantastycznych interwencji, to potrafił również doprowadzić do straty bramki. Łotysz nie popełnił takich błędów, jakie przydarzyły się Słowakowi. To solidność bramkarza żółto-niebieskich, a nie pojedyncze przebłyski byłego zawodnika Legii Warszawa, jest w dłuższej perspektywie więcej warta. Różnicę widać również w liczbie straconych goli, których Kuciak ma aż o dziewięć więcej, ale to oczywiście wina nie tylko bramkarza.
Arka – Lechia 1:0
Prawa obrona: Milos – Zbozień
Fot. arka.gdynia.pl
Od kiedy Milos pojawił się w Lechii, nie opuścił boiska ani na minutę. Podobnie Zbozień, który miejsce w składzie wywalczył sobie w drugiej kolejce i już go nie oddał. Obaj potrafią odnaleźć się na połowie przeciwnika, ale to zawodnik Arki ma „liczby”. Konkretnie gola i dwie asysty w ekstraklasie. W przypadku Chorwata w obu statystykach wciąż widnieje okrągłe zero. W dodatku defensor biało-zielonych co raz częściej ma problemy z wyprowadzeniem piłki. To on stracił futbolówkę, co poskutkowało trzecim golem dla Lecha Poznań i utratą punktów. Spotkania z Koroną nie ma sensu analizować – tam dobrze nie zagrał nikt. Dużo pewniejszy wydaje się być Zbozień, który w dodatku dwukrotnie bezpośrednio przyczynił się do zdobycia punktów przez Arkę – asysta z Górnikiem (1:1) i gol z Zagłębiem (1:1). Być może w dłuższej perspektywie lepszy okaże się obrońca Lechii, ale na ten moment zdecydowaną przewagę ma defensor żółto-niebieskich.
Arka – Lechia 2:0
Środek obrony: Marcjanik, Helstrup – Augustyn, Nunes
Fot. arka.gdynia.pl
Marcjanik to opoka Arki w tym sezonie. Czternaście spotkań – czternaście razy od pierwszej do ostatniej minuty. Eliminacje Ligi Europy? To samo. Superpuchar Polski? Oczywiście, cały mecz. Żołnierz Ojrzyńskiego odpoczywa tylko w Pucharze Polski. Helstrup o miejsce w składzie musiał powalczyć, ale kiedy już „wskoczył” do „jedenastki”, to tylko raz opuścił boisko. Trener Arki stawia na stabilizację, a to mu zdecydowanie popłaca. Niewiele dobrego można powiedzieć o parze obrońców Lechii, jeżeli w ogóle można w tym wypadku mówić o jakiejkolwiek parze. Augustyn – Nunes to ustawienie wymuszone, ale trudno powiedzieć, czy gorsze niż to z Nalepą. Augustyn jest równie groźny pod bramką przeciwnika, co pod swoją. Ma bardzo dobre warunki fizyczne, ale jego zwrotność pozostawia wiele do życzenia, a to może być kluczowe w starciu z szybkimi zawodnikami Arki. Trudno oprzeć się wrażeniu, że Nunes to piłkarz non-stop grający na alibi. Jest mało zdecydowany, a na środku obrony gra z konieczności. Duet obrońców Lechii, który powinien zapewniać spokój, robi wszystko, aby tego spokoju drużyna nie miała. Zdecydowanie lepiej na boisku prezentują się gdyńscy defensorzy.
Arka – Lechia 4:0
Lewa obrona: Warcholak – Wawrzyniak
Fot. Agencja KFP/Krzysztof Mystkowski
Wawrzyniak boisko opuścił tylko w dwóch meczach tego sezonu. Z kolei Warcholak w tym sezonie nie zagrał aż w sześciu spotkaniach, ale kiedy już grał, był bardziej efektywny od defensora Lechii, bo strzelił dwie bramki i zaliczył asystę, a obrońca biało-zielonych może pochwalić się tylko jednym ostatnim podaniem. Doświadczenie – to ogromny atut byłego reprezentanta Polski, który od lat prezentuje solidny ligowy poziom. Spotkań o podwyższonej stawce, jak to piątkowe, Wawrzyniak zagrał już mnóstwo i to może być jego przewaga nad młodszym rywalem.
Arka – Lechia 4:1
Prawy pomocnik: Kun – F. Paixao
Fot. arka.gdynia.pl, Agencja KFP/Mateusz Ochocki
I Kunowi, a tym bardziej Flavio, zdecydowanie brakuje „liczb”. Obaj mają po jednej bramce w ekstraklasie, choć zawodnik żółto-niebieskich rozegrał o sto minut więcej. Jest jednak o jedenaście lat młodszy, więc ma prawo do wahań formy. Takiego prawa nie ma za to Portugalczyk, który od miesięcy co raz bardziej wygląda jak piłkarski emeryt. Nie zmieniła tego bramka z Zagłębiem, która zapewniła drużynie komplet punktów. Obaj zawodnicy powinni być bardziej konkretni, ale choć Paixao jest ogromnym rozczarowaniem, to trudno wskazać, który jest aktualnie lepszym piłkarzem.
Arka – Lechia 5:2
Środkowi pomocnicy: Sołdecki, Kakoko/Marciniak/Nalepa – Sławczew, Łukasik
Fot. Agencja KFP/Krzysztof Mystkowski
Wytypować parę środkowych pomocników Arki nie sposób. Pewny miejsca w składzie wydaje się być Dawid Sołdecki, on na boisku pojawia się regularnie. Poza nim panuje ciągła rotacja. W meczu z Legią obok byłego zawodnika Bruk-Betu Termaliki zagrał Adam Marciniak, tydzień wcześniej wystąpił Yannick Kakoko, a w poprzednim meczu Michał Nalepa. Każdy ma inne atuty, ale najlepiej w tym sezonie wygląda chyba ostatni z wymienionych. Imponuje wybieganiem i fantazją pod bramką przeciwnika.
Dużo zmian jest też w środku pola Lechii, ale najbardziej prawdopodobne wydaje się ustawienie z Danielem Łukasikiem i Simeonem Sławczewem. Polak nie jest może żelaznym kandydatem do pierwszej „11”, ale często pojawia się na murawie i zazwyczaj nie zawodni. Atuty Bułgara poznaliśmy już w zeszłym sezonie – dobre warunki fizyczne, zdolności do biegania od jednego do drugiego pola karnego, umiejętność odnalezienia się pod bramką przeciwnika. Jeżeli będzie potrafił utrzymać nerwy na wodzy, stanie się mocnym punktem Lechii w piątkowym spotkaniu. Większą jakość prezentują środkowi pomocnicy Lechii.
Arka – Lechia 5:4
Lewy pomocnik: Piesio – Lewandowski/Oliveira
Fot. arka.gdynia.pl
Na lewej stronie Arki możemy spodziewać się Grzegorza Piesio. To kolejny z zawodników, o którym można powiedzieć, że powinien mieć lepsze statystyki. Jak do tej pory zanotował tylko dwie asysty. Pomimo to sporo daje drużynie, potrafi zagrać niekonwencjonalnie i zaskoczyć przeciwnika prostopadłym podaniem. Lewandowskiego prawdopodobnie w ogóle nie rozważalibyśmy przy porównywaniu składów, gdyby nie kontuzje Peszki i Haraslina. Były piłkarz Pogoni w Lechii gra jednak dużo poniżej oczekiwań i zdecydowanie przegrywa porównanie z zawodnikiem Arki. Możliwe, że na boisku w miejsce Lewandowskiego wejdzie Joao Oliveira (ewentualnie Romario Balde), który jak na razie pokazał szybkość i raz strzelił bramkę, ale gra bardzo niewiele i trudno oczekiwać po nim, że będzie motorem napędowym drużyny.
Arka – Lechia 6:4
Ofensywny pomocnik: Szwoch – Wolski
Fot. Agencja KFP/Mateusz Ochocki
Duże oczekiwania można mieć za to względem Szwocha, a w szczególności Wolskiego. Problem w tym, że pierwszy z wymienionych zdecydowanie ich nie spełnia. Zawodnik wypożyczony z Legii Warszawa miał pociągnąć drużynę, tak jak robił to w I lidze, a tymczasem zupełnie nie potrafi nawiązać do dobrej dyspozycji z tamtego okresu. Na przeciwnym biegunie jest Wolski, którego formę docenił już Adam Nawałka. To bezsprzecznie najlepszy piłkarz Lechii w tym sezonie (choć o to miano w drużynie biało-zielonych nie jest szczególnie trudno). Nie zawodzi, potrafi zaskoczyć rywala dryblingiem czy niekonwencjonalnym podaniem, widzi więcej od kolegów i rywali, a gdańszczanie mogą się cieszyć, że latem nie odszedł do Warszawy.
Arka – Lechia 6:5
Napastnik: Siemaszko – M. Paixao
Fot. Agencja KFP/Mateusz Ochocki, arka.gdynia.pl
Gdyby spojrzeć tylko w statystyki, wynik byłby jednoznaczny – zdecydowana wygrana Marco, który strzelił trzy razy więcej goli od Siemaszki. Portugalczyk ma jednak zupełnie inne auty od gdynianina. Posiada instynkt napastnika i potrafi dobrze wykończyć akcję, ale nie jest w stanie sam jej wykreować. Z kolei „Siema” ma „to coś”. Nie raz już ratował drużynie skórę, o jego dobrej grze głową wiedzą już wszyscy, a on ciągle zaskakuje nią rywali. Gdyby częściej trafiał do siatki wygrałby to zestawienie, ale Paixao broni się liczbami. Obaj są niezbędni dla swoich drużyn, bo choć Polak strzela mniej, to drużynie daje równie dużo, nawet jeśli nie widać tego w statystykach.
Arka – Lechia 7:6
Tymoteusz Kobiela
Copyright Arka Gdynia |