Aktualności
09.07.2017
Klątwa Legii trwa! Sensacja w Superpucharze Polski!
Legia Warszawa przegrała piąty mecz o Superpuchar Polski z rzędu! Wojskowi, którzy w ubiegłym sezonie wywalczyli mistrzostwo kraju, po rzutach karnych przegrali z sensacyjnym tryumfatorem Pucharu Polski, Arką Gdynia. Po 90 minutach było 1:1, a w konkursie jedenastek mylili się Thibault Moulin i Michał Kopczyński.
Legia Warszawa w ostatnich latach mogła mówić o swoistej klątwie superpucharu. W 2011 roku do jej meczu z Wisłą w ogóle nie doszło, a w czterech kolejnych próbach Wojskowi musieli uznawać wyższość rywali – kolejno Śląska, Zawiszy i dwukrotnie Lecha. Fatalną serię miał zakończyć mecz przy Łazienkowskiej ze zdobywcą Pucharu Polski z ubiegłego sezonu – Arką Gdynia. Podopieczni Leszka Ojrzyńskiego, choć skazywani na pożarcie, nie zamierzali jednak oddać faworytom wygranej za darmo.
Chęć do sprawienia niespodzianki drużyna z Pomorza pokazywała od pierwszych minut. Na koronkowe ataki dominujących Wojskowych, goście odpowiadali groźnymi kontrami. Co prawda nie kończyły się one celnymi strzałami, ale i bez nich Arce udało się... wyjść na prowadzenie. W 20. minucie nieszczęśliwe piłkę do własnej siatki skierował Michał Pazdan i stadion przy Łazienkowskiej na moment ucichł. Wszystko znów szło nie po myśli stołecznej ekipy.
Mecz na właściwe tory Legia zaczęła sprowadzać jednak już siedem minut później. Thibault Moulin, znakomicie grający pod nieobecność głównych gwiazd – Vadisa Odidjy-Ofoe i Miroslava Radovicia, po podaniu od Guilherme zmylił jednego z obrońców, zamarkował podanie do Artura Jędrzejczyka, po czym pięknym uderzeniem zewnętrzną częścią stopy wyrównał stan spotkania.
W pierwszej połowie Legię na prowadzenie mógł wyprowadzić dwukrotnie Jarosław Niezgoda, któremu jednak w kluczowych momentach brakowało szczęścia. Steinbors ratował Arkę tak, jak robił to w finale Pucharu Polski z Lechem i finalnie przeprowadził ją bez straty kolejnego gola nie tylko do końca pierwszej, ale i drugiej, znacznie mniej ciekawej połowy. Potrzebne było więc rozegranie rzutów karnych.
W serii jedenastek jako pierwszy zawiódł ten, któremu w samym spotkaniu niewiele można było zarzucić – Thibault Moulin, którego strzał w drugiej kolejce obronił Steinbors. Arkowcy tymczasem raz po raz oszukiwali Arkadiusza Malarza i pewnie zmierzali po zwycięstwo. Przypieczętował je... Legionista – Michał Kopczyński, który w piątek serii strzelił prosto w bramkarza Gdynian. Podchodzenie do strzału piątego piłkarza w żółto-niebieskim trykocie nie było już nawet potrzebne.
Legia Warszawa po raz kolejny nie zdołała wygrać Superpucharu Polski i udanie rozpocząć sezonu. Klątwa trwa, a kibicom z Warszawy pozostaje mieć nadzieję, że ich pupile powtórzą scenariusz z poprzedniego sezonu, kiedy to po porażce z Lechem zaliczyli znakomity sezon, awansowali do fazy grupowej Ligi Mistrzów i wygrali ligę. W Gdyni na start ligi i historyczny występ w Lidze Europy będą zaś czekać w błogich nastrojach. Leszkowi Ojrzyńskiemu, który wygrał z Arką puchar, superpuchar i utrzymał ekipę w lidze, powoli zaczynają już chyba budować pomnik. Bez wątpienia na niego zasłużył.
FC
Copyright Arka Gdynia |