TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

chignahuapan
Arka-Facebook Arka-Instagram Arka-Twitter Arka-YouTube Arka-TikTok Arka LinkedIn NO10 Nocny Bieg Świętojański Stowarzyszenie Inicjatywa Arka Betclic


Aktualności

img

09.07.2017

Bramkarz dał Arce trofeum. Superpuchar jedzie do Gdyni!

Legia – Arka 1:1 karne 3:4. Zespół Leszka Ojrzyńskiego wywalczył trzecie trofeum w historii.

 

Szósty raz o tym, kto zdobędzie Superpuchar decydowały rzuty karne. Los uśmiechnął się do gości, bo w drugiej serii strzał Thibaulta Moulina obronił łotewski bramkarz Pavel Steinbors. W ostatniej próbie także odbił piłkę także po kiepskim uderzeniu kapitana warszawskiego zespołu, Michała Kopczyńskiego. Piłkarze Arki strzelali pewnie, Arkadiusz Malarz trzy razy rzucał się w prawo, a piłka leciała w lewą stronę. Kiedy poszedł w lewo, Ruben Jurado kopnął mocno w środek bramki Warszawianie po raz piąty z rzędu przegrali spotkanie o Superpuchar i nie zaczęli sezonu, tak jak skończyli – od wywalczenia trofeum.

 

Samobój stopera

Dwa poprzednie mecze o Superpuchar nie wzbudziły większego zainteresowania wśród warszawskich kibiców. W 2014 roku mecz z Zawiszą obejrzało niecałe 12 tysięcy kibiców, przed rokiem spotkanie z Lechem nie ściągnęło nawet 15 tysięcy, choć przy okazji spotkań ligowych tych zespołów obiekty w Poznaniu i Warszawie pękają w szwach. Tamte spotkania legioniści przegrali, dotąd z Superpucharem nie było im do twarzy. Z jedenastu dotychczasowych szans na to trofeum udało się je zdobyć tylko cztery razy. Cztery poprzednie mecze o Superpuchar Legia przegrywała.

 

W tym sezonie miało być inaczej, ale nie było. Mimo tego stadion przy Łazienkowskiej wypełnił się niemal do ostatniego miejsca. Mecz oglądało prawie 27 tys. kibiców. Trener Jacek Magiera obiecał, że nie będzie żadnych eksperymentów, ani wystawiania rezerwowych tylko pośle na boisko najlepszą jedenastkę, którą ma do dyspozycji. Bo w takim klubie jak Legia trofea są najważniejsze. Jeśli kogoś na boisku brakowało, to tylko dlatego, że albo jeszcze leczy kontuzję, albo było za wcześnie, by grał po rehabilitacji. 

 

Mimo tego zaczęło się tak jak w czterech poprzednich, przegranych spotkaniach o to trofeum, czyli pierwszego gola strzelił rywal Legii. Niefortunna interwencja Michała Pazdana w polu bramkowym w 20. minucie skończyła się prowadzeniem gości. Arkowcy pierwszy raz w historii walczyli o to trofeum. Zdobyty w maju Puchar Polski to ich drugie trofeum w historii. Jednak w 1979 roku, kiedy po raz pierwszy triumfowali w rozgrywkach PP, jeszcze nie było meczów o Superpuchar. Zespół Leszka Ojrzyńskiego przyjechał na Łazienkowską nastawiony na kontry, a po stracie piłki – jeśli nie udało się jej natychmiast odzyskać – cofał się na swoją połowę i próbował kontr. Nie pozwalał też legionistom wznawiać akcji od krótkiego rozegrania, Arkadiusz Malarz często musiał kopać piłkę na drugą połowę.

 
Fajerwerki Moulina

Przewaga była po stronie Legii, grała płynniej, dłużej utrzymywała się przy piłce, a błyszczał Dominik Nagy, który popisywał się sztuczkami technicznymi, mijał rywali, a ci faulowali go bezlitośnie. Jeśli jednak chodzi o fajerwerki, to wszystkich przebił Thibault Moulin – osiem minut po stracie bramki wyrównał. Kopnął piłkę z 14 m zewnętrzną częścią stopy i trafił niemal w samo okienko bramki Arki. Chwilę wcześniej zespół z Gdyni w nieprawdopodobny sposób wybronił się przed stratą gola, choć legioniści mieli trzy świetne okazje.

 

Zespół Magiery grał w eksperymentalnym składzie, w ataku szansę dostał Jarosław Niezgoda, choć po urlopie tylko tydzień trenował z zespołem. Przed przerwą były reprezentant młodzieżówki dostawał niewiele podań, starał się, ale nie dochodził do sytuacji, po których mógł trafić do siatki. Dziesięć minut po przerwie został zmieniony, ale w pierwszych spotkaniach raczej będzie dostawał szansę od szkoleniowca Legii. Goście imponowali zaangażowaniem i charakterem, nie pękli przed mistrzem kraju, ale zdecydowanie korzystniej prezentowali się w destrukcji, przerywaniu akcji rywala niż pod warszawską bramką. Przetrwali do karnych, a potem zachowali więcej zimnej krwi i precyzji.

 

Robert Błoński








Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia