Aktualności
07.04.2014
Paweł Sikora: w rewanżu będziemy znacznie silniejsi.
- W tej fazie zabrakło najlepszych polskich zespołów, co też jest dla nas sporą szansą. Moim zdaniem w tym gronie nie ma drużyny, która znajdowałaby się poza naszym zasięgiem. Oczywiście w meczach z nami faworytami są piłkarze Zagłębia, co nie oznacza, że w tej konfrontacjach nie jesteśmy w stanie osiągnąć korzystnych rezultatów i znaleźć się w finale - dodał.
Sikora przekonuje, że 14. miejsce, jakie lubinianie zajmują w tabeli po 29. kolejkach ekstraklasy absolutnie nie odpowiada możliwościom i aspiracjom tego zespołu.
- To bardzo silna drużyna, która ma w swoim składzie wielu świetnych, o znanych nazwiskach zawodników. Uważam, że pod względem potencjału, który jest wypadkową zakontraktowanych piłkarzy, finansów oraz bazy, ten klub ustępuje w Polsce jedynie Legii Warszawa. Zagłębie bezapelacyjnie powinno rywalizować w górnej ósemce. Stało się jednak inaczej, dlatego też Puchar Polski jest jedyną szansą powetowania sobie tego nieudanego sezonu. Utrzymanie ekstraklasy to w Lubinie obowiązek, a wywalczenie tego trofeum może być zmazaniem plamy i rehabilitacją wobec własnych kibiców - zauważył.
Z kolei gdynianie, którzy zajmują w I lidze trzecią pozycję rywalizację w krajowym pucharze planują połączyć z walkę o awans do ekstraklasy.
- Jesteśmy na takim etapie, że nie można wartościować i uznać, że jakieś rozgrywki są ważniejsze od innych. Zamierzamy upiec dwie pieczenie i z jednakową determinacją grać zarówno w lidze oraz przeciwko Zagłębiu. Zresztą rywalizacja o puchar także jest świetną promocją zawodników i klubu, a udział w finałowym spotkaniu na Stadionie Narodowym w Warszawie też ma swoją wartość i wymowę. Poza tym nawet gdybym chciał kombinować i oszczędzać jakiś zawodników, to nie mam takiej możliwości. Zdolnych do gry jest u nas tylko 12 piłkarzy - wyjaśnił.
Żółto-niebiescy zagrają we wtorek w Lubinie z podstawowym założeniem. - Będziemy szukać swoich szans, ale najważniejsze, żeby nie stracić w pierwszym spotkaniu bramki. 16 kwietnia, w drugiej połowie, czyli w rewanżu przed własną publicznością, będziemy bowiem znacznie silniejsi - ocenił.
Od samego początku rundy rewanżowej gdyński szkoleniowiec ma spore problemy kadrowe. Co prawda po kontuzjach do gry są już gotowi bramkarz Michał Szromnik oraz Tomasz Jarzębowski i Paweł Oleksy (ten ostatni, który został wypożyczony do Arki właśnie z Lubina, pojawił się na boisku w 62. minucie ostatniego ligowego meczu z Okocimskim), ale z powodu różnych urazów nadal muszą pauzować Marcus Vinicius, Igor Tyszczenko oraz Michałowie Rzuchowski, Szubert i Marcjanik.
Na tym nie koniec planowanych absencji. Po sobotnim spotkaniu w Brzesku piłkarze Arki nie wrócili do domu, tylko przenieśli się do Krakowa, gdzie przygotowywali się do konfrontacji z Zagłębiem. W poniedziałek gdynianie, ale nie w pełnym składzie, przenoszą się do Legnicy. Do Gdyni wrócili natomiast Bartosz Ślusarski, Piotr Tomasik, Paweł Wojowski i Sławomir Cienciała. Trzech pierwszych skompletowało w pucharze po dwie żółte kartki, natomiast Cienciała musi pauzować za czerwoną kartkę.
- Zmuszony byłem wymienić część składu. W poniedziałek dojechali do nas Krzysztof Sobieraj, Robert Sulewski i 16-letni Jakub Bach. Przed pierwszym meczem z Zagłębiem mam bardzo ograniczone pole manewru, ale 16 kwietnia w Gdyni będziemy dysponować znacznie szerszym składem. Do gry wróci pauzujący za kartki kwartet, a zapewne także niektórzy kontuzjowani zawodnicy - podsumował Paweł Sikora.
Copyright Arka Gdynia |