TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
statystyki
chignahuapan

Aktualności > Wywiady

10.05.2010

2na2: Tomasz Sokołowski i Piotr Robakowski przed Piastem.

W oczekiwaniu na wtorkowy mecz z Piastem Gliwice rozmawialiśmy z Tomaszem Sokołowskim i Piotrem Robakowskim. Ten pierwszy w ostatnim czasie wrócił do podstawowego składu i w spotkaniu z GKS Bełchatów wraz z całą drużyną przedłużył nadzieje na pozostanie Arki w Ekstraklasie. Piotrek jak do tej pory nie zadebiutował jeszcze w Ekstraklasie, ale wobec absencji Maćka Szmatiuka ma na to szanse już w najbliższym spotkaniu.

Tomek co czułeś wracając do podstawowego składu?

Tomasz Sokołowski: Wróciłem po dłuższej przerwie w spotkaniu z Jagiellonią. Nie czułem się wtedy jeszcze zbyt pewnie, ale im dłużej grałem, tym było lepiej. Ten mecz nie był do końca dla nas udany, dlatego nie mogę być z siebie zadowolony. W kolejnym meczu z Odrą Wodzisław wyglądało to już odrobinę lepiej, a gdy przyszła pora na GKS Bełchatów grałem już na zupełnym luzie. Czułem się swobodnie, czułem pewność siebie i myślę, że to było widać na boisku.

Mecz z GKS Bełchatów to było chyba wasze najlepsze spotkanie w tym sezonie. Co się działo w szatni po zakończeniu spotkania?

T.S.: Już na płycie boiska widać było naszą radość. Te trzy punkty były nam niezwykle potrzebne. Zdobyliśmy je już w doliczonym czasie gry i to na pewno bardzo cieszy. W szatni również było wesoło. Mam nadzieję, że po meczu z Piastem Gliwice będzie tak samo

A jak to wyglądało w przerwie meczu z GKS Bełchatów? Po bardzo dobrej grze dostaliście bramkę do szatni.

T.S.: Zdawaliśmy sobie sprawę jaki ciężar na nas spoczywa. Wyszliśmy bardzo mocno skoncentrowani i zmotywowani, żeby to spotkanie wygrać i to było widać. Zagraliśmy nie tylko dobrze indywidualnie, ale także taktycznie. Uważam, że świetnie zagrała nasza linia obrony, ale także i pomocy. Asekurowaliśmy się nawzajem, graliśmy równo w linii, wychodziliśmy ze stref, wysoko kryliśmy napastników. Myślę, że dzięki temu łatwiej nam się grało. Wymienialiśmy dużo podań, utrzymywaliśmy się przy piłce, a co za tym idzie stwarzaliśmy sobie sytuacje bramkowe. Muszę też pochwalić Joela, który sporo mieszał z przodu. Cała drużyna grała po prostu dobrze. Osobiście cieszę się, że byliśmy w stanie wygrać z tak klasową drużyną, jaką jest Bełchatów. Zasłużyliśmy na wygraną.

Po tym meczu trenerowi Dariuszowi Pasiece ze składu wypadło kolejnych dwóch zawodników. Maciek Szmatiuk i Joel Tshibamba. Czy były już rozmowy kto zastąpi ich w najbliższym meczu?

T.S.: Rzeczywiście jest to dla nas osłabienie, ale tylko dla tego, że tracimy na ten mecz dwóch zawodników. Za nich zagrają inni, którzy są tak samo dobrzy. Może zagrają Przemek Trytko i Darek Ulanowski, ale o tym zadecyduje trener. Mam nadzieję, że zagramy podobnie taktycznie jak w meczu z Bełchatowem i nie będzie widać różnicy w grze Przemka, czy Darka. To naprawdę dobrzy piłkarze. Musimy od samego początku atakować i pokazać naszą wolę walki, a im jej na pewno nie brakuje. Ja bardzo mocno wierzę, że nam się uda.

Piotrek do tej pory nie udało ci się jeszcze zadebiutować w Ekstraklasie. Pod nieobecność Maćka Szmatiuka masz szansę, żeby wskoczyć do podstawowego składu?

Piotr Robakowski: Ja staram się do tego podchodzić na luzie. Wszyscy w drużynie chcą, żeby Arka utrzymała się w Ekstraklasie i na treningach starają się udowodnić, że zasługują na grę w pierwszym składzie. Ja jestem młody i staram się pokazywać trenerowi z dobrej strony, a jak będzie w następnym meczu to się przekonamy.

Czy czułbyś się na siłach udźwignąć ciężar takiego spotkania?

P.R.: Na pewno bym się nie wystraszył, ale może przez moment byłaby lekka trema. Daję z siebie dużo na treningach i myślę, że jestem do tego dobrze przygotowany. Grałem też w kilku sparingach na pozycji prawego obrońcy i myślę, że dałbym radę.

Tomek jesteś jednym z bardziej wszechstronnych zawodników w Arce. Do tej pory grałeś już na prawej obronie, prawej pomocy, a ostatnio na lewej obronie. Nie przeszkadzają ci takie roszady?

T.S.: Na pewno najlepiej czuję się na prawej stronie boiska, bo prawa noga jest u mnie wiodąca. Dla mnie na lewej stronie gra się zupełnie inaczej, bo podświadomie szukam gry prawą nogą, ale daję radę i gram tam gdzie mnie ustawi trener. Taka wszechstronność też nie jest wcale taka dobra dla rozwoju zawodnika. Ja zmieniając pozycje uważam, że trochę zatraciłem swoje walory. Żeby przestawić się na daną pozycję trzeba na niej kilka meczy zagrać, a to też nie jest takie łatwe.

A ty Piotrek? Czy prawa obrona to twoja jedyna pozycja?

P.R.: Gdy zaczynałem grać w piłkę trenerzy wystawiali mnie jako stopera. Dopiero później zostałem przesunięty na prawą obronę. Zdarzało mi się grać i na środku obrony i na lewej stronie, a nawet jako defensywny pomocnik. Myślę, że prawa obrona to moja optymalna pozycja. To właśnie na niej najlepiej mi się gra.

Co macie do przekazania kibicom przed najbliższym meczem?

T.S.: Chcielibyśmy, żeby dopingowali nas z takim zaangażowaniem, jak robili to przez ostatnie trzy minuty w meczu z Bełchatowem. Na pewno jest grono kibiców, którzy są cały czas z nami, ale ostatnio były gorsze momenty w naszym wykonaniu i niektórzy z nich się od nas odwrócili. Jest takie przysłowie, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Ostatnio zdarzały nam się słabsze spotkania, ale oni muszą nam uwierzyć, że to nie stało się dlatego, że któremuś z nas się nie chciało. Na obraz gry składa się mnóstwo czynników i nie zawsze piłkarz ma na nie wpływ. Osobiście nie znam piłkarza, któremu nie chciałoby się wygrać meczu. Sam oglądam mecze i wiem jak to wygląda z perspektywy kibica, ale wiem też doskonale jak wygląda mecz z perspektywy zawodnika. O wiele łatwiej się gra, jeżeli kibice są tym dwunastym zawodnikiem i dopingują swoją drużynę. P.R.: Tak jak Tomek powiedział zawsze na boisku staramy się dawać z siebie wszystko, ale nie zawsze wychodzi tak jak by się tego chciało. Co się tyczy kibiców w imieniu moim, Tomka, trenera i całej drużyny chcielibyśmy wszystkich serdecznie zaprosić na mecz, żeby przyszli i dopingowali nas, byli z nami zwłaszcza w tych ciężkich dla nas chwilach. Mam nadzieję, że po dobrej grze zdobędziemy trzy punkty, których tak bardzo potrzebujemy.

Tomek, kontynuując twój krótki wywód. Jak reagujesz na słowa krytyki ze strony kibiców?

T.S.: Ja nie mam z tym problemu. Kibic ma prawo do krytyki, ale dla mnie to nie jest konstruktywna krytyka. To są takie powierzchowne myśli wyrzucone z siebie. Przeciętny kibic nie wie jak zawodnicy trenują, jak przygotowują się do meczu. Jeden może lubić Tomka Sokołowskiego, a inny może go nie lubić i komentować złe zagrania. Czasami zdarza się, że przed takim nieudanym zagraniem wykonało się inne dobre, ale to już nie jest dostrzeżone. Ja podczas meczu koncentruje się na swoich zadaniach.

Tomek po tym sezonie kończy ci się kontrakt. Czy myślałeś już co dalej?

T.S.: Na pewno chciałbym jeszcze przez kilka lat poważnie pograć w piłkę. Kocham to robić i uważam, że nadal stać mnie na to, żeby grać na poziomie Ekstraklasy. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, żebym już kończył karierę. Ja chcę grać jeszcze w piłkę. Jeżeli tu w Gdyni nikt nie zaproponuje mi nowego kontraktu, to nic się nie stanie. Podamy sobie ręce i pójdziemy w swoje strony, a ja będę życzył chłopakom wszystkiego najlepszego. Jak na razie moim głównym celem jest to żebyśmy się utrzymali w lidze. Jestem zawodowcem, dostaję za to pieniądze i dodatkowo kocham to co robię.

A jak oceniasz te kilka lat spędzone w Arce? Przeżyłeś z naszym klubem bardzo wiele wzlotów i upadków.

T.S.: Spędziłem tutaj w Gdyni naprawdę miły czas. Były i upadki i wzloty, ale odchodząc z Warszawy nie mogłem trafić lepiej. Poznałem tu fantastycznych ludzi. Szkoda tylko spadku, który był spowodowany korupcją, bo z tamtym składem mogliśmy naprawdę powalczyć o coś więcej. Później trochę się pogubiliśmy, ale daliśmy radę powrócić do Ekstraklasy. Dziś myślę, że damy radę ją obronić dla Gdyni. Spędziłem tu świetne chwile i nie żałuje ani sekundy spędzonej w tym mieście. Zawsze dawałem z siebie maksa w każdym meczu.

Piotrek przed Tobą kariera w Arce dopiero do zrobienia?

P.R.: Tak, zaczynałem w wieku ośmiu lat w Bałtyku Gdynia. W wieku jedenastu lat przeszedłem do Arki pod opiekę trenera Jacka Dziubińskiego. Od tego sezonu trenuję z pierwszą drużyną. Z Arką Gdynia mam podpisany kontrakt do 2012 roku, ale chciałbym zostać tutaj jak najdłużej. Na miejscu jest szkoła, rodzina i przyjaciele. Nie palę się wcale do wyjazdu. To co tu mam jest dla mnie bardzo ważne i chcę skoncentrować się na grze w Arce. Jest tu perspektywa przebicia się do składu, dlatego chcę tu zostać. Chłopakom życzymy powodzenia w meczu z Piastem Gliwice i dopingu przez pełne dziewięćdziesiąt minut. Natomiast kibicom przypominamy, że specjalnie na ten mecz zostały obniżone ceny biletów i w związku z tym zapraszamy wszystkich by we wtorek o godzinie 19.00 wsparli podczas meczu naszą drużynę. Przypominamy również, że w dwóch ostatnich kolejkach Ekstraklasy wszystkie spotkania odbywają się o tej samej porze. Do zobaczenia na meczu! Rozmawiali: Aleksander Reyman i Bartłomiej Hapka



{--main-gallery--}

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia