TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
statystyki
chignahuapan

Aktualności > Wywiady

06.05.2010

2na2: Adrian Mrowiec i Andrzej Bledzewski przed Bełchatowem.

Po nieudanych wyjazdach do Białegostoku i Wodzisławia naszych piłkarzy czeka mecz z GKS Bełchatów. Zwycięstwo pozwoli zachować pewne nadzieje na utrzymanie w ekstraklasie. Tuż przed wyjazdem na mini-zgrupowanie, które odbywa się przed tym spotkaniem, rozmawialiśmy z Andrzejem Bledzewskim i Adrianem Mrowcem.

Jak sądzicie, jakie konkretnie elementy przesądziły o niekorzystnych wynikach w spotkaniach z Jagiellonią i Odrą?

Adrian Mrowiec: Wydaje mi się, że zabrakło przede wszystkim szczęścia i zimnej krwi przy tych okazjach, które mieliśmy, a było ich bardzo dużo. Zwłaszcza w drugim meczu, w którym powinniśmy wykorzystać 2-3 sytuacje, niestety udało się tylko jedną i przegraliśmy mecz. Co do spotkania z Jagiellonią, to uważam, że mieliśmy nieco pecha, jeden punkt nam się należał i mogliśmy go zdobyć. Niestety w ostatniej minucie karny dla rywala zniweczył nasze plany. Andrzej Bledzewski: Przychylam się do wypowiedzi Adriana, zabrakło koncentracji wśród napastników w decydujących momentach i dlatego właśnie przegrywamy. Piłka jest prosta – kto strzela bramki ten wygrywa, nam to się ostatnio udaje z wielkim bólem, strzelamy raptem gola na mecz, to jednak trochę za mało. Uważam, że jest to przyczyna naszych porażek.

Czy nie uważacie, że w spotkaniu z Jagiellonią Białystok zbyt szybko zdecydowaliście się postawić na grę mocno defensywną? Mecz ten przypominał nieco spotkanie z Polonią Warszawa (przegrane 1:2), gdzie też zdobyliście bramkę w pierwszej połowie, prowadziliście, a po przerwie daliście się zdominować rywalowi.

AM: W meczu z Polonią strzeliliśmy nawet drugą bramkę, której sędzia nam nie uznał. Gdyby została zaliczona może byłoby po meczu. Jeżeli chodzi o Jagiellonię, to faktycznie cofnęliśmy się za bardzo. Próbowaliśmy w ten sposób wytrzymać do końca. Myśleliśmy, że może się uda, wygramy i wywieziemy 3 punkty. Z drugiej strony Jagiellonia mocno nas przydusiła, postawiła wszystko na jedną kartę, zagrali bardzo ofensywnie. Jechaliśmy tam przede wszystkim by nie przegrać, ale tak jak mówiłem wcześniej feralny karny z ostatniej minuty wszystko zniweczył. AB: Ciężko znaleźć jednoznaczną odpowiedź. Bezpośrednio po meczu faktycznie można odnieść takie wrażenie, że cofnęliśmy się za głęboko. Zabrakło przetrzymania piłki. Nie wiem czy napastnicy byli w drugiej połowie już zmęczeni, jednak nie uważam, że Jagiellonia zaczęła nagle grać jakoś inaczej. Linia ofensywna nie odciążała reszty naszej drużyny, ponadto piłki z drugiej linii powinny być do nich dogrywane, a nie tylko wybijane. W związku z powyższym cofaliśmy się coraz głębiej i później tak to się kończy...Wydaje mi się jednak, że walki i innych cech wolicjonalnych nie można chłopakom odmówić.

Adrian, jak oceniasz ten sezon w Twoim wykonaniu?

AM: Przede wszystkim jeszcze się on nie skończył i zaliczę go do udanych jeśli się utrzymamy. Po raz pierwszy od 3-4 lat nie mam żadnej kontuzji, gram cały sezon i wszystko jest ok. Pod tym względem na pewno jestem zadowolony. Jeśli chodzi o grę, to były wzloty i upadki, chociażby bramka samobójcza w meczu z Wisłą, która zaważyła o wyniku, był też niewykorzystany rzut karny w Pucharze Polski w meczu z Jagiellonią. Są to pewne z elementów, które mogą powodować opinie, że nie pokazałem w pełni tego, czego ode mnie oczekiwano. Podkreślam jednak jeszcze raz, że najważniejszym czynnikiem, dzięki któremu uznam sezon za udany będzie utrzymanie się w Ekstraklasie.

Czy w poprzednich drużynach grywałeś głównie jako defensywny pomocnik czy może tak jak w ostatnim spotkaniu w Wodzisławiu na środku obrony?

AM: Dominującą pozycją w mojej karierze był defensywny pomocnik, jednak owszem, zdarzało się, że dość często grałem w obronie, jako środkowy obrońca. Wcześniej również jako prawy defensor.

Andrzej, w Arce mamy dwóch równorzędnych bramkarzy i obaj jesteście w stanie bronić na wysokim poziomie. Czy według Ciebie sytuacja, w której nie ma konkretnie ustalonej hierarchii na tej pozycji, jest dla bramkarza komfortowa ?

AB: Uważam, że dla bramkarza lepiej jest jeśli ma on kredyt zaufania i może bronić. Tak jest według mnie u nas. Moje pierwsze mecze w rundzie jesiennej nie były olśniewające, ale właśnie dlatego, że miałem kredyt zaufania pokazałem swoje umiejętności. W Arce nie jest tak, że co mecz broni inny bramkarz, wiadomo że to by całkowicie zdezorganizowało grę w tylnej formacji. Jednak sytuacja, którą mamy tutaj jest chyba dobra dla klubu i drużyny. Przede wszystkim dla trenera jest to bardziej komfortowe rozwiązanie.

Zwycięstwo w meczu z Bełchatowem, zwłaszcza przy korzystnych wynikach w innych spotkaniach i perspektywie kolejnego meczu z Piastem na własnym stadionie, może poprawić Wam humory i sytuację w ligowej tabeli.

AB: Musimy wygrać by liczyć się jeszcze w grze, ponieważ w przypadku jakiegoś niepowodzenia, w co osobiście nie wierzę, praktycznie stracimy jakąkolwiek nadzieję na utrzymanie. Wygrana daje nam jeszcze szansę i to wcale niemałe, ponieważ wyniki innych spotkań mogą się różnie poukładać. Znowu będzie ścisk w tabeli i kolejny mecz u siebie z bezpośrednim rywalem w walce o utrzymanie. Jest to dla nas spotkanie ostatniej szansy, najważniejsze w tej chwili i jak do tej pory chyba w ogóle w całym sezonie.

Nie wszystko więc jeszcze stracone?

AM: Przychylam się do wypowiedzi Andrzeja. 3 mecze – 3 zwycięstwa, to nasz cel. Ja jestem pewien że Piast i Odra więcej niż po 4 punkty nie zdobędą.

Czy chcielibyście przekazać coś kibicom ?

AB: Apelujemy, żeby fani byli z drużyną na dobre i na złe. Według mnie to cechuje prawdziwego kibica i prawdziwego Arkowca. Takie jest moje wyobrażenie na ten temat i uważam, że taki kibic powinien być z drużyną na dobre i na złe.

Dziękujemy za rozmowę !

Rozmawiali: Aleksander Reyman i Bartłomiej Hapka



{--main-gallery--}

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia