TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

16.10.2006

Obrona dziurawa jak szwajcarski ser

Przed meczem zastanawiano się, dla której z drużyn brak kluczowego gracza będzie bardziej odczuwalny – Rockiego dla Dyskobolii, czy Jawnego dla Arki. Odpowiedź okazała się bardziej oczywista, niż można się było tego spodziewać. Absencję lidera defensywy żółto-niebieskich bezwzględnie wykorzystał Adrian Sikora, który aż trzykrotnie pokonał Witkowskiego i tym samym sprawił, że za Rockim nikt w Grodzisku nie musi tęsknić.
Początek spotkania nie zapowiadał tak smutnego dla Arki końcowego rozstrzygnięcia. Gospodarze zaatakowali od pierwszego gwizdka arbitra i już w 8. minucie objęli prowadzenie. Podobnie jak przed kilkoma tygodniami z Zagłębiem, tak i tego wieczora, z lewej strony dośrodkowywał Wróblewski, z piłką minęło się kilku obrońców, a Janusz Dziedzic nie dał żadnych szans bramkarzowi. Na trybunach nie było chyba nikogo, kto wróżyłby porażkę gospodarzy w tym meczu.
A tymczasem już po czterech minutach zrobiło się 1:1. Po straconym golu Groclin ruszył do ataku i bezwzględnie obnażył słabość gdyńskiej defensywy. Nieporadna postawa obrońców „zaowocowała” sporym zamieszaniem tuż przed bramką Witkowskiego, w którym najlepiej odnalazł się Sikora i z najbliższej odległości trafił do siatki.
Gospodarze szybko chcieli ponownie objąć prowadzenie i raz po raz błyskawicznie przesuwali się pod pole karne rywali. Wyraźnie brakowało im jednak skuteczności – kolejno Niciński, Ława, Sokołowski i Przytuła próbowali zaskoczyć Przyrowskiego, ale ten albo dobrze interweniował, albo wyręczali go obrońcy. Podopieczni Wernera Liczki tylko raz opuścili swoją połowę boiska, za to z jakim skutkiem! W 26 min. rzut rożny wykonał Michał Goliński, a niepilnowany Błażej Telichowski, jak na treningu, wyskoczył w górę i z bliska skierował piłkę głową do bramki. Chwilę później znów zaatakowała Arka – rzut wolny z 30 metrów egzekwował Przytuła i o mało nie zaskoczył Przyrowskiego, który szczęśliwie wyekspediował futbolówkę na rzut rożny.
Historia jednak ponownie się powtórzyła. W momencie, gdy wydawało się, że gdynianie zdobędą drugiego gola, piłkę z siatki musiał wyjmować Witkowski. Tym razem Nowacki sprytnie podał do Sikory, a ponieważ poza boiskiem znajdował się kontuzjowany Łukasz Kowalski i ewidentnie „zaspał” Grzegorz Jakosz, napastnik Groclinu znalazł się sam na sam z bramkarzem Arki i nie dał mu najmniejszych szans na skuteczną interwencję posyłając piłkę między nogami.
Trybuny zamarły – Arka grała nieźle, atakowała, stwarzała zagrożenie pod bramką przeciwnika, ale fatalne błędy w obronie i znakomita skuteczność drużyny z Wielkopolski spowodowała, że do to goście prowadzili 1:3. Trzeci gol wyraźnie dodał im skrzydeł, bo jeszcze dwukrotnie mogli zdobyć bramki, ale wynik do przerwy już się nie zmienił. Jakby tego było mało, boisko musiał opuścić kontuzjowany Kowalski, więc linia defensywy musiała grać w mocno rezerwowym zestawieniu.
Po wznowieniu gry gospodarze znów ruszyli do ataku. Na bramkę Przyrowskiego strzelali Sokołowski, Wróblewski, Pilch, ale bez powodzenia. Goście nastawili się już wyraźnie na utrzymywanie wyniku, bo wydłużali przerwy w grze, a jedynych szans szukali w kontrach. Ta broń była dziś ich dużym atutem, bo bardzo szybki Sikora jak rasowy sprinter wyprzedzał gdyńskich piłkarzy.
Gospodarze nie ustawali w swoich próbach odwrócenia wyniku. W 61. min. pięknie uderzał z półobrotu Pilch, ale czujnie zachował się Przyrowski. W 69. groźnie główkował Wróblewski, ale minimalnie chybił. Od 72. minuty wszystko na jedna kartę postawił trener Stawowy, wycofując z boiska Jakosza, a wprowadzając na nie Griszczenkę. Już 180 sekund później mieliśmy tego efekt. Rozgrywający swój setny mecz w ekstraklasie Bartosz Ława zdecydował się na uderzenie z 25 m, przed siebie odbił piłkę bramkarz gości, a w swoim stylu Grzegorz Pilch przepchnął się pomiędzy obrońcami Grocliny i wepchnął piłkę głową do bramki.
Kibice poderwali się do gorącego dopingu licząc na doprowadzenie w tym spotkaniu do remisu, a nawet na zwycięstwo swoich pupili. Jednak znów ich uciszył kapitalnie dysponowany Sikora. W 86. minucie bezwzględnie wykorzystał dośrodkowanie wprowadzonego kilka minut wcześniej na boisko Dariusza Gęsiora i pozostając kompletnie bez opieki rywala, z bliska podwyższył na 4:2 dla Groclinu i stało się jasne, że gospodarze w tym meczu nie wywalczą nawet punktu.
Mając w perspektywie trudny wyjazd do Bełchatowa, a później mecz u siebie ze świetnie spisującym się beniaminkiem – ŁKS-em Łódź, Arka przegrywa z sąsiadem z tabeli, Groclinem Grodzisk 2:4. Trudno zatem w Gdyni o optymizm, tym bardziej, że postawa linii obronnych Arki pozostawia bardzo wiele do życzenia. Co prawda wróci do składu Piotr Jawny, ale nie wiadomo jeszcze, jak poważny jest uraz Łukasza Kowalskiego. Groclin tymczasem może się cieszyć z wybornej formy Adriana Sikory i liczyć na szybkie wspinanie się w ligowej tabeli.

RELACJA

GALERIA

Skubi







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia