Nemanja Mihajlović zimą trafił do Arki Gdynia z holenderskiego Heerenveen. Sprowadzenie nowego skrzydłowego miało wprowadzić nieco powiewu w ofensywie żółto-niebieskich, którzy po rundzie jesiennej plasowali się na bezpiecznym, 13. miejscu, ale obok Korony Kielce byli najmniej skuteczną drużyną w ekstraklasie. Tygodnie mijały, a gdynianie spadli na przedostatnią lokatę. Piłkarze uważają jednak, że nie powinno odbierać się im szansy na pozostanie w elicie, choć w przypadku zakończenia rozgrywek, Arka spadłaby do I ligi.

- Bardzo żałuję, że rozgrywki zostały przerwane, ale to było jedyne słuszne rozwiązanie. W tej chwili nie jesteśmy na dobrej pozycji, ale nie można mówić, że nie mamy szans na utrzymanie się w ekstraklasie. Będzie ciężko, ale to jest życie.

W piłce niczego nie dostaje się za darmo, ale teraz po prostu musimy sobie uświadomić, że na pewne rzeczy nie mamy wpływu. Pozostanie w domach to najlepsze, co możemy zrobić. Nasze zdrowie jest najważniejsze - przekonuje 24-latek.

Skrzydłowy szybko zadomowił się w Gdyni. Wystąpił w każdym wiosennym spotkaniu, a do pierwszego składu wskoczył niemal z miejsca, bo w inaugurującym wiosnę meczu z Cracovią (0:1) musiał zastąpić Mateusza Młyńskiego, który rozchorował się w nocy poprzedzającej spotkanie. Następnie był autorem zwycięskiego gola w wygranym 3:2 meczu z Rakowem Częstochowa.

- Po spędzonych tygodniach w Gdyni mogę powiedzieć, że w ekstraklasie wszyscy mają szanse i co kolejkę wygrać może inna drużyna. W sumie podobnie było w Holandii, no może z wyjątkiem Ajaxu Amsterdam. Chociaż i oni miewają gorsze chwile, bo przegrali kilka meczów, pogubili punkty, więc to normalne, że na starcie szanse są 50:50.

Zupełnie inaczej jest w Serbii. Partizan i Crvena Zvezda to najlepsze drużyny w moim kraju. Polubiłem tutejszą atmosferę - Polacy lubią piłkę nożną i to mnie cieszy - dodaje piłkarz.

Damian Konwent