Na taki wynik fani żółto-niebieskich czekali od dawna. Serię gier oznaczoną numerkiem 23 przy Olimpijskiej wspominać będziemy długo. Wielki comeback, który zaliczyli piłkarze trenera Rogicia, po raz ostatni udał się Arce w 2015 roku, kiedy to jeszcze w pierwszoligowych realiach udało się uciec spod topora Dolcana Ząbki i wygrać 3:2.

Pierwsza połowa sobotniego starcia nie zapowiadała jednak takiego obrotu spraw. Goście objęli prowadzenie już w 4 min. po skutecznie egzekwowanym rzucie wolnym Szczepańskiego tuż sprzed pola karnego. Kilka minut później Steinborsa uratowała poprzeczka. Częstochowianie zdominowali pierwszą odsłonę spotkania pieczętując przewagę po rzucie rożnym, kiedy to drugą bramkę w 39 min. zdobył Petrášek. 

Początek drugiej połowy nie przyniósł znaczącej zmiany, dlatego między 60, a 65 min. szkoleniowiec gdynian zdecydował się na zmiany i posłał w bój Mihajlovicia, Serrarensa oraz Kopczyńskiego. Dało to efekt w postaci bramki Młyńskiego, któremu idealnie na głowę futbolówkę dograł Marciniak. Szaleństwo w Gdyni zaczęło się w 88 min., kiedy to zdobywca pierwszego gola dograł futbolówkę Vejinoviciowi, a ten perfekcyjnym strzałem idealnie "zerwał pajęczynę" trafiając w samo okienko bramki. Cztery minuty później Arkowcy przeprowadzili koronkową akcję, którą pięknym strzałem po indywidualnym zrywie zakończył Mihajlović. Piłka uderzona od słupka zatrzepotała w siatce powodując euforię ponad 4 tysięcy sympatyków, którzy zgromadzili się na Stadionie Miejskim w Gdyni.