Jednym z najciekawszych meczów 4. kolejki 1. ligi będzie starcie Zagłębia Sosnowiec z Arką Gdynia. W tym sezonie na oczach telewidzów Arka jeszcze nie przegrała.

Zagłębie Sosnowiec to beniaminek, ale jednocześnie klub z tradycjami. W tym sezonie z najlepszej strony pokazało się w prestiżowych derbach. Potrafiło bowiem wygrać 1:0 wyjazdową potyczkę z GKS Katowice, a wręcz sensację wywołało w Pucharze Polski eliminując - po wygranej 3:1 - ekstraklasowy Górnik Zabrze. Jednocześnie punkty zdobyte w Katowicach są jedynymi na ich ligowym koncie. Dwa mecze przed własną publicznością zakończyły się porażkami: z Wisłą Płock 0:1 i Wigrami Suwałki 2:3.

Na najgroźniejszego strzelca Zagłębia wyrasta wychowanek Jagiellonii Białystok, dobrze znany trenerowi Grzegorzowi Nicińskiemu z gry w Gryfie Wejherowo, Michał Fidziukiewicz. W lidze nowy nabytek Zagłębia strzelił dwa gole, a jeden dorzucił w PP.

- Nie sugerowałbym się samymi tylko ligowymi wynikami Zagłębia - tłumaczy drugi trener Arki Grzegorz Witt.

- To doświadczony zespół, który potrafi grać konsekwentnie i być groźny dla każdego rywala. Musimy mieć tego świadomość wychodząc na boisko, a jednocześnie unikać prostych błędów, strat piłki. Mamy kilka pomysłów taktycznych na mecz i wybierzemy te najlepsze.

- Nie mamy się co podniecać pozycją wicelidera tabeli po 3 kolejkach spotkań - mówią piłkarze. - Potrzebna jest chłodna głowa, praca na treningach i szukanie punktów w każdym kolejnym meczu.

Najlepszy od lat start w 1. lidze na pewno warto byłoby przedłużyć o dobry występ w Sosnowcu. Gdyńscy szkoleniowcy mają coraz większe pole kadrowego manewru. A przecież tak naprawdę, to nie zaistniał jeszcze w drużynie, z powodu kontuzji, Miroslav Bożok. Popularny Miro już rozpoczął treningi, głównie indywidualne, ale w autokarze udającym się na Śląsk zabraknie jeszcze dla niego miejsca.

Arka, w tym sezonie, zagrała tylko raz na wyjeździe. Potrafiła wygrać z groźną Wisłą Płock 2:0. Walczyła wówczas szalenie konsekwentnie w defensywie. Pewnie podobnie zagra w Sosnowcu, chociaż przydałoby się także więcej odwagi w poczynaniach ofensywnych.

Janusz Woźniak/Dziennik Bałtycki