TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

23.10.2011

Gdyński walec miażdży kolejnych rywali.

Drużyna Arki nie zwalnia tempa i wygrała już piąte kolejne spotkanie. W sumie jest to dziesiąty z rzędu nieprzegrany mecz. Tym razem w pobitym polu pozostawiła bezradną Polonię Bytom. Łupem bramkowym podzieli się: Tomasz Jarzębowski, Sławomir Mazurkiewicz, Piotr Kuklis oraz Damian Krajanowski. Mecz był rozstrzygnięty już do przerwy, a goście tylko cztery stracone gole zawdzięczają nieskuteczności żółto-niebieskich. Arka mogła i powinna wygrać wyżej! Sam tylko Macedończyk Ivanovski miał przynajmniej cztery stuprocentowe okazje na podwyższenie rezultatu.


Jeszcze miesiąc temu gra Arki była nieporadna i tylko najwięksi optymiści wierzyli w przełamanie. W tamtym okresie żółto-niebiescy pałętali się w strefie spadkowej, z kosmiczną stratą do czołówki tabeli - rzędu 16-18 punktów. Obecnie gdynianie są niepokonani już od 10 meczów, a pięć ostatnich zdecydowanie rozstrzygnęli na swoją korzyść. W pobitym polu pozostały: Zawisza, Polkowice, Wisła Płock, Polonia Warszawa i teraz kolejna Polonia - ta z Bytomia.

Scenariusz wszystkich tych spotkań jest bardzo podobny - Arkowcy od pierwszych minut rzucają się na rywali i już po kilku minutach ustawiają sobie dalszy przebieg rywalizacji. Recepta trenera Petra Nemeca na sukces jest... bardzo prosta. W środku pola niepodzielnie rządzą jego rodak Petr Benat, wsparty doświadczonym Tomaszem Jarzębowskim, a na skrzydłach hasają z lewej strony: Marcin Radzewicz z Piotrem Kuklisem, a na przeciwległej flance: Damian Krajanowski z "pędziwiatrem" Jakubem Kowalskim. Środek defensywy zabezpiecza kapitan Sławomir Mazurkiewicz wsparty Krzysztofem Łągiewką lub Palestyńczykiem Omarem Jarunem, a z przodu postrach sieją młodzieżowiec Bartosz Flis z Bośniakiem Ensarem Arifovićem lub Macedończykiem Mirko Ivanovskim.

Oprócz szybkiej kombinacyjnej gry, Arkowcy do perfekcji opanowali kilkanaście różnych sposobów na rozegranie stałych fragmentów gry - takich jak rzuty rożne i wolne. Wszystko poparte doskonałą szybkością i żelazną kondycją - pozwala im nie tylko narzucać własny styl gry swoim rywalom ale wręcz stopniowo miażdżyć kolejnych przeciwników. "12" zawodnikiem gdynian jest też bardzo liczna, żywiołowo dopingująca publiczność. Nie inaczej było w sobotniej konfrontacji z bytomską Polonią. Goście ze Śląska zostali wręcz zdmuchnięci z powierzchni przez żółto-niebieski sztorm. Tylko cztery bramki to był najniższy wymiar kary dla Polonistów, który oklaskiwało prawie 7 tysięcy fanów.

Dobijanie rywala już w 5. minucie rozpoczął Jarzębowski, który wykorzystał dokładne dośrodkowanie Radzewicza z rzutu wolnego i z kilku metrów pokonał bezradnego Juraja Balaża. Po półgodzinie gry było już po zabawie. Wtedy to z rzutu wolnego, z lewej strony tradycyjnie dośrodkował Radzewicz, a z siedmiu metrów głową do siatki trafił kapitan drużyny - Mazurkiewicz. Jeszcze przed przerwą jakichkolwiek złudzeń pozbawił bytomian Kuklis. Najpierw z prawej strony dośrodkowywał Krajanowski, w piłkę na środku pola karnego nie trafił Ivanovski, ale całą akcję przy lewym słupku zakończył właśnie "Kukiz", który pewnym uderzeniem po raz trzeci zmusił bramkarza gości do kapitulacji.

W drugiej połowie żółto-niebiescy tradycyjnie, celowo zwolnili grę i nastawili się na kontrataki. Sam tylko Ivanovski mógł co najmniej 4-krotnie wbić futbolówkę do siatki gości ze Ślaska. Sztuka ta gospodarzom udała się w doliczonym czasie gry. Po szybkiej kontrze piłkę otrzymał nieskuteczny macedoński napastnik Arki, który wyszedł sam na sam z Balażem. Golkiper Polonii zdołał odbić futbolówkę, ale dopadł do niej Radzewicz i zagrał na ósmy metr do niepilnowanego Krajanowskiego, który ustalił końcowy wynik meczu.

Na postawę gości należałoby spuścić zasłonę milczenia, bo tworzyli co najwyżej zlepek indywidualności, a nie drużynę. Za cały komentarz niech wystarczy fakt, że pierwszy celny strzał na bramkę Arki oddali dopiero w 80. minucie, a jego autorem był "przereklamowany" lider klasyfikacji strzelców, 18-letni Jakub Świerczok, który mocno rozczarował i zawiódł - podobnie jak i reszta jego kolegów z zespołu.

Zespół z Gdyni - tak jak życzył sobie tego ich trener - zdobył w czterech ostatnich kolejkach komplet - 12 punktów. Teraz przed Arką końcówka sezonu i kolejne cztery spotkań - w tym aż trzy wyjazdowe (w Szczecinie, Poznaniu i Gliwicach). to właśnie te mecze zadecydują na którym miejscu żółto-niebiescy zakończą I część sezonu. Jeśli tylko utrzymają dotychczasową dyspozycję to mogą "przezimować" nawet na pozycji lidera, co jeszcze miesiąc temu wydawałoby się zadaniem z gatunku science-fiction!

Pomeczowe wypowiedzi trenerów:

Dariusz Fornalak (Polonia Bytom): Gratuluję Petrowi, gratuluję całej Gdyni zasłużonego zwycięstwa. Wygrała drużyna lepsza w każdym elemencie piłkarskiego rzemiosła. Dostaliśmy niezłego "dzwona", który jeszcze dźwięczy mi w uszach. Powiedziałem w szatni swoim zawodnikom, że muszą wyciągnąć wnioski, bo mecz można przegrać, ale to był najniższy wymiar kary, jaki nas tu dzisiaj spotkał. Futbol to gra zespołowa, a nie popisy indywidualne. Mamy teraz dużo czasu na przemyślenia, bo daleka droga przed nami i mam nadzieję, że gdy dotrzemy do Bytomia, to wyrzucimy już ten mecz z głowy, bo we wtorek mamy mecz pucharowy z Lechem, a w piątek kolejny ligowy z Polkowicami.

Petr Nemec (Arka Gdynia): Dziękuję za gratulacje. Oczywiście bardzo się cieszę z tego zwycięstwa, ale najbardziej cieszę się z postawy moich zawodników, bo przyznaję, że trochę się bałem po meczu pucharowym, aby nie pomyśleli, że już są najlepsi. Dziś pokazali, że stoją twardo nogami na ziemi i mogę tylko się cieszyć, że ten plan, który sobie założyliśmy, został wykonany w 100 procentach. Wierzę, że powalczymy teraz w trzech, trudnych wyjazdowych meczach i podgonimy trochę ligową czołówkę, aby przed przerwą zimową znaleźć się tam, gdzie sobie to wyobrażamy, a zimą przygotować się do walki o najwyższe cele. Dzisiejsza gra Arki to efekt ich ciężkiej pracy na treningach. Widać wyraźnie, że do każdych ćwiczeń podchodzą bardzo serio, nie lekceważą ich, a to musi zaowocować w meczu. Można też powiedzieć, że Jarzębowski z Benatem robią nam w środku pola wielką grę, a gdy jeszcze do tego uzupełniają się z bokami, czyli z Kuklisem i Kowalskim tak, jak ma to miejsce teraz, to ta gra sama się nakręca. Oni nie trzymają piłki, od razu ją rozgrywają. Mówiłem dziś drużynie, że największa broń przeciwko Polonii Bytom, która przyjechała dziś do Gdyni ustawiona bardzo defensywnie, to gra na jeden, dwa kontakty. Oni to zrozumieli i pokazali to. W niektórych momentach nawet za wymianę podań dostawali oklaski z trybun, a tego wcześniej nie było. Najważniejsze, to teraz pozostać na ziemi i pracować dalej. Trzeba się też cieszyć z tego, że nareszcie zagraliśmy "na zero" z tyłu. Poza tym, mimo tego, że rywal wie, że jesteśmy groźni ze stałych fragmentów, nadal udaje nam się w ten sposób zdobywać bramki.

 








Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia