TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

27.09.2010

Nie zepsuli święta Pasom (Gazeta Wyborcza)

Sinusoida formy piłkarzy Arki. Po świetnym meczu przed tygodniem z Jagiellonią, piłkarze Dariusza Pasieki przegrali z ostatnią w tabeli Cracovią 0:2.

Na nowym stadionie Cracovii, który przez kibiców, media i piłkarzy został ochrzczony mianem małej perełki, kameralnym cudem czy sztandarową inwestycją Krakowa, w sobotnie popołudnie stawił się komplet 15 tys. widzów. Wśród nich 2 tys. zaprzyjaźnionych fanów z Gdyni, którzy w nadziei na kolejny komplet punktów przejechali za swoją drużyną całą Polskę. Niestety podopieczni Pasieki, podobnie jak w środowym meczu Pucharu Polski z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski zawiedli, jako pierwsi dając się pokonać piłkarzom Rafała Ulatowskiego. Pasieka tym razem już nie eksperymentował (w środę dał szansę aż ośmiu rezerwowym) i postawił na swoich najlepszych piłkarzy. Jedyną, ale wymuszoną zmianą była zamiana kontuzjowanego Macieja Szmatiuka na Michała Płotkę. Stojący pod ścianą szkoleniowiec gospodarzy postawił na ofensywę. Pod pole karne rywali zapędzali się nawet defensywny pomocnik Sławomir Szeliga oraz boczni obrońcy. Tylko Arkadiusz Radomski i stoperzy skupiali się na asekuracyjnym rozgrywaniu piłki, choć i w tego typu sytuacjach nie ustrzegli się błędów.

Gospodarze, których ubiegłotygodniowe poczynania w Gdańsku na żywo obserwował Pasieka, mecz rozpoczęli niezwykle skoncentrowani, zdając sobie sprawę, że za wszelką cenę muszą wygrać. Pomagali im w tym niemilknący ani na sekundę kibice. Wypełnione po brzegi trybuny były rozśpiewane już trzy kwadranse przed pierwszym gwizdkiem, gdy okolicznościowy koncert zakończył zadeklarowany kibic klubu Maciej Maleńczuk.

W grze Arki szwankowało niemal wszystko. Już w 4. minucie piłkę do własnej bramki wrzucił sobie niepewny - już nie po raz pierwszy w tym sezonie - Norbert Witkowski, który po meczu tłumaczył dziennikarzom, że był faulowany.

- Faul Polczaka był ewidentny. Sędzia swoją decyzją wpłynął na przebieg całego meczu - denerwował się bramkarz Arki. W drugiej połowie Witkowski jeszcze raz wyciągał piłkę z bramki.

- Drugi gol to efekt naszego odkrycia, bo przegrywając 0:1 nie mieliśmy już nic do stracenia - dodał Witkowski. Faktem jest, że asystujący przy golu Radosław Matusiak, który wcześniej nie wykorzystał kilku okazji, przy przyjęciu piłki pomagał sobie ręką.

Słabiej niż zazwyczaj wypadli także napastnicy Arki. Poprawna gra w defensywie gospodarzy wzięła się z ich bezproduktywności, bo gdynianie ograniczali się do głębokich dośrodkowań w pole karne Marcina Cabaja, które bez trudu padały łupem rosłych defensorów. Choć kilku wpadek nie udało się uniknąć: Słowakowi Marianowi Jarabicy brakowało pewności, Szeliga z Radomskim notowali straty w środku boiska, a wprowadzony po przerwie Marek Wasiluk w jednym z kontrataków tak rozpędził się lewym skrzydłem, że złamał podeszwę buta.

Apatyczni goście nie tylko stracili status najlepszej obrony w lidze, ale jeszcze gorzej zaprezentowali się w ataku. To czwarty mecz z rzędu na wyjeździe, w którym piłkarze Pasieki nie potrafią strzelić choćby jednej bramki (z Wisłą 0:1, Lechem 0:0, Zagłębiem 0:1, Cracovią 0:2). Konstruowanie akcji znów przychodziło im z wielkim trudem, dopiero pod koniec kilka razy uderzali na bramkę Marcina Cabaja. Nastawiona na kontry Cracovia miała jeszcze kilka sytuacji, ale pod koniec piłkarze wyraźnie czekali na ostatni gwizdek i okrzyk radości tysięcy widzów.

- To był nasz najsłabszy mecz w tym sezonie - podsumował Miroslav Bożok. - Słabo zagraliśmy praktycznie w każdej formacji, ale nie wiem z czego to wynikało.

Dla "Gazety"

Dariusz Pasieka - trener Arki

Gratuluję Cracovii pięknego stadionu i zwycięstwa. To było święto dla Krakowa, ale nie dla nas. Nie będę komentował pracy sędziego, bo nigdy tego nie robię, a sytuacji bramkowej nie widziałem, bo byłem zasłonięty. Bramka już w 3. minucie zburzyła nasz plan gry. To napędziło kolejne ataki Cracovii, my z kolei za głęboko się cofnęliśmy, zostawiając gospodarzom zbyt dużo miejsca. Dopiero po przerwie nasza gra wyglądała nieco lepiej. Zaczęliśmy stwarzać sobie więcej sytuacji po stałych fragmentach gry, ale po kolejnej prostej akcji straciliśmy drugą bramkę. Ciężko było już cokolwiek zmienić, mimo że moi piłkarze walczyli o korzystny wynik do końca.

Rafał Ulatowski - trener Cracovii

Cieszę się ze zwycięstwa, bo te sześć porażek to była dla mnie spora nauka. Dziękuję też mediom, że mimo iż nam nie szło, nie domagały się mojej dymisji, tylko podeszli do tego ze zrozumieniem. Mam nadzieję, że po tym meczu z Arką kryzys został zażegnany. Nie wyobrażałem sobie innego scenariusza na otwarcie tego stadionu, niż nasze zwycięstwo. Kiedy cały stadion zaśpiewał hymn klubu, można było się wzruszyć. Ten mecz będzie niezapomnianym przeżyciem.

Oceny Arki

Norbert Witkowski. Nie dość, że strzelił samobójczą bramkę (choć przy golu bezpardonowo potraktował go Polczak), to w pozostałej części meczu znów nie był sobą. Brakuje mu pewności, koncentracji i szczęścia.

Marciano Bruma. Tym razem waleczność i sumienność na niewiele się zdały. Jeden z nielicznych piłkarzy Arki gwarantujących, że nie zejdą poniżej pewnego poziomu.

Ante Rozić. Przy pierwszym golu dał się przepchnąć Polczakowi, przy drugim piłka po rykoszecie przeturlała mu się między nogami i trafiła pod nogę Ślusarskiego. Miał być wzmocnieniem Arki, ale na razie brakuje mu zrozumienia z kolegami.

Michał Płotka. Zastąpił kontuzjowanego Szmatiuka i mimo że Arka przegrała różnicą dwóch bramek, pretensji do niego mieć nie można.

Emil Noll. Dał się zwieść Matusiakowi, po czym padła druga bramka dla gospodarzy. Po jego strzale refleksem wykazał się Cabaj.

Szymon Opryszek, Kraków, mkor - Gazeta Wyborcza







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia