TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

24.09.2010

U naszego rywala: Cracovia Kraków

W Krakowie trwa prawdziwa huśtawka nastrojów. Od euforii związanej z otwarciem nowego, imponującego stadionu Cracovii, po frustrację związaną z brakiem wyników drużyny piłkarskiej. W sam środek tej amplitudy w sobotni wieczór wkroczy Arka Gdynia, która dostąpi zaszczytu pierwszej drużyny, którą ugoszczą „Pasy” na nowym obiekcie, a jednocześnie będzie chciała uniknąć miana pierwszego dostarczyciela punktów w tym sezonie.

Postawa Cracovii to chyba największa niespodzianka „in minus” bieżących rozgrywek. W klubie latem przeprowadzono wiele zmian, które miały wreszcie zamienić dolne rejony tabeli, ostatnio często okupowane przez „Pasy”, na czołowe miejsca w lidze, być może nawet dające prawo gry w europejskich pucharach, tak upragnione przez właściciela klubu, prof. Filipiaka. Na ławkę trenerską sprowadzono Rafała Ulatowskiego, którego zalicza się do jednego z najbardziej utalentowanych szkoleniowców młodego pokolenia, co były asystent Leo Beenhakkera zdążył już potwierdzić podczas swojej pracy w Zagłębiu Lubin, czy ostatnio w GKS-ie Bełchatów. Do drużyny sprowadzono piłkarzy, którzy mieli odmienić oblicze zespołu: byłego reprezentanta Polski Arkadiusza Radomskiego oraz Saidiego Ntibazonkizę, piłkarza rodem z Burundi. Obaj trafili do Krakowa wprost z holenderskiego NEC Nijmegen. Ponadto zespół wzmocnili obrońcy Krzysztof Janus z GKS-u Bełchatów, Słowacy Marian Jarabica (ostatnio Dynamo Ceske Budejovice) oraz Milos Kosanović (FK Mladost), a także inny zawodnik rodem z Holandii Hesdey Suart z AGOVV Apeldoorn. Nowe nabytki Cracovii miały wspomóc dotychczasowe gwiazdy tego zespołu w osobach Radosława Matusiaka, Bartosza Ślusarskiego, czy Aleksandru Suvorova - etatowego reprezentanta Mołdawii i w ten sposób osiągnąć założony cel.

Ulatowski powtarza, że lubi ambitne wyzwania, a za takie uznaje stworzenie przy ul. Kałuży klubu na miarę krajowej czołówki. O tym, jak trudne okazało się to zadanie, pokazały pierwsze sześć kolejek. W tym czasie „Pasy” nie zdołały zdobyć choćby jednego punktu, co już na starcie sezonu wskazało ten zespół jako głównego kandydata do spadku! Obserwatorzy spotkań Cracovii podkreślają jednak, że zespół wcale nie prezentuje poziomu, który tłumaczyłby tak fatalne otwarcie rozgrywek. Zespół gra ofensywnie i potrafi stwarzać sytuacje bramkowe. Problemem jest jednak nienajlepsza skuteczność i przede wszystkim słaba postawa defensywy. Wystarczy wspomnieć, że krakowianie stracili aż piętnaście bramek, co daje niespełna trzy gole na mecz!

Gdy zespół gra tak zdecydowanie poniżej oczekiwań, od razu pojawiają się spekulacje na temat ewentualnej zmiany trenera. Nie inaczej było w przypadku Cracovii, lecz po ostatniej porażce w Gdańsku, głos zabrał prof. Filipiak i jasno dał do zrozumienia, że obecnie o takim rozwiązaniu nie może być mowy. Nic więc dziwnego, że z nadzwyczajnymi oczekiwaniami klub przystąpił do meczu wtorkowego w Pucharze Polski z GKP Gorzów Wlkp., bo liczono nie tylko na awans do kolejnej rundy, ale przede wszystkim na przełamanie fatalnej passy porażek i przyczynek do nadrabiania strat w lidze. Sztuka się udała, „Pasy” zagrały po raz pierwszy na zero z tyłu, wygrały 1:0, choć jedyna bramka padła dopiero w 69. min. za sprawą Bartosza Ślusarskiego. Optymizmem w Krakowie napawa fakt, że w dwóch ostatnich meczach straty ograniczyły się do zaledwie jednej bramki, więc wszyscy liczą, że wreszcie Ulatowski znalazł optymalne ustawienie. W obronie możemy być niemal pewni występu trzech zawodników: Mierzejewskiego, Janusa i Jarabicy, a obsada ostatniego powinna się rozstrzygnąć pomiędzy Polczakiem, a debiutantem z wtorku Kosanovićem. Znak zapytania trzeba też postawić przy obsadzie bramki, bo w lidze ostatnio regularnie występował Merda, a w pucharze zagrał Cabaj i to on zachował po raz pierwszy czyste konto w tym sezonie.

Niezależnie od składu, w jakim do meczu z Arką przystąpi Cracovia, nie ulega wątpliwości, że będzie to zespół maksymalnie zmotywowany. Nie tylko udanym występem w Pucharze Polski, ale przede wszystkim inauguracją nowego stadionu przy ul. Kałuży. O występach na stadionie Hutnika, czy wcześniej Zagłębia Sosnowiec, wszyscy będą chcieli jak najszybciej zapomnieć. Teraz Cracovia wraca do domu, na imponujący 15-tysięczny obiekt, który w sobotę zapełni się do ostatniego miejsca i zawodnikom gospodarzy nie wypada inaczej zainaugurować występów na nim niż zwycięstwem. Zresztą w małopolskiej prasie mniej pisze się o samym meczu niż o otwarciu stadionu, a to może trochę piłkarzom Ulatowskiego pomóc i wyzwolić skrywane do tej pory możliwości.

Arkę czeka zatem nadzwyczaj trudne zadanie. Wydaje się kluczowym korzystne rozpoczęcie spotkania – ewentualna bramka dla żółto-niebieskich mogłaby szybko przywrócić demony nad krakowską drużynę i późniejsza gra mogłaby być zdecydowanie łatwiejsza. Tak czy inaczej, zapowiada się interesujące widowisko i nikogo chyba nie trzeba specjalnie zachęcać do obejrzenia tego meczu w stacji Canal+ Sport (początek transmisji o godz. 18.00), tak jak nie trzeba było namawiać ponad półtora tysięcznej grupy kibiców z Gdyni, którzy udali się w daleką podróż do Krakowa, aby tam wesprzeć swój zespół w walce o kolejne ligowe punkty, a jednocześnie stworzyć wraz zaprzyjaźnionymi kibicami „Pasów” niezapomnianą atmosferę na inaugurację nowego stadionu.

Skubi







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia