TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

07.05.2018

Arka przegrywa, ale i tak ma powody do radości.

Przegraną 2:3 zakończył się wyjazd Arki Gdynia do Szczecina. Mimo że gdynianie już przed meczem byli pewni utrzymania, to ostatecznie powalczyli o korzystny rezultat.

 

Początek meczu nie zapowiadał wielu bramek. Do pierwszej groźnej sytuacji doszło mniej więcej w 15 minucie. Słowo "groźnej" należy jednak wziąć w cudzysłów. O tym, jak niewiele działo się pod bramkami niech świadczy fakt, że odnotowujemy sytuację ze zdecydowanie przedłużonym dośrodkowaniem piłkarzy Pogoni.

 

KONTROLA POGONI

 

Trzeba przyznać, że mecz był kontrolowany przez gospodarzy. Piłkarze Arki woleli biegać za piłką. I to wcale nie w jakimś zabójczym tempie. Trudno się dziwić, skoro w głowach mieli już pewne utrzymanie. Spotkanie toczyło się od wrzutki do wrzutki. Raz próbowała Arka, raz Pogoń. Obie drużyny przez pierwsze 30 minut nie były jednak zbyt bliskie wyjścia na prowadzenie. Wszystko wskazywało, że to typowy bezbramkowy mecz.

Dopiero w 26 minucie po raz pierwszy zawrzało pod bramką żółto-niebieskich. W tym przypadku było bardzo blisko kontrowersji. Po sprawdzeniu nagrania w VAR sędzia wskazał jednak na jedenasty metr. Nie mógł zrobić nic innego, bo Helstrup wyraźnie kopnął Drygasa. Wszystko w polu karnym. Do strzału podszedł Frączczak. Jednak doskonale wyczuł go Pavels Steinbors. Na jednej interwencji się nie skończyło, bo bramkarz gości obronił też dobitkę. Chociaż wcześniej nie miał wiele pracy, szybko stał się bohaterem żółto-niebieskich.

Co jednak nie udało się z rzutu karnego, udało się kilka minut później. Absurdalnie w polu karnym Arki zachował się Yannick Sambea Kakoko. Pomocnik zamiast wybić piłkę jak najdalej od bramki, postanowił zgrywać ją... klatką piersiową. Pechowo podał wprost pod nogi niezwykle aktywnego w tym meczu Kamila Drygasa. Piłkarz Pogoni bez zastanowienia huknął na bramkę i dał swojej drużynie prowadzenie.

 

GOL ZA GOL

 

Z przodu nieźle poczynał sobie napastnik Arki Ruben Jurado. Co prawda nie miał wiele okazji do wykazania się, ale był aktywny, cofał się do rozegrania, często przepychał z obrońcami. To właśnie Hiszpan wywalczył drugi w tym meczu rzut karny. Jurado był odwrócony plecami do bramki, już uciekał z pola karnego i wydawało się, że nie może za bardzo zagrozić Portowcom. Wtedy został nadepnięty przez Deleva. Jedenastkę pewnie na gola zamienił Mateusz Szwoch.

 

KOLEJNE BRAMKI W DRUGIEJ POŁOWIE

 

Z wysokiego "C" drugą połowę rozpoczęli gospodarze. Piłkarze Pogoni już po dwóch minutach mieli rzut wolny z 16 metrów. Strzał Deleva jednak świetnie obronił Steinbors. W 54 minucie na boisku pojawił się Grzegorz Piesio, który został zawieszony na pięć meczów w Pucharze Polski. Dyskwalifikacja nie obejmuje jednak ekstraklasy. Na boisku zastąpił on Warcholaka.

 

Zaledwie minutę po tym Arkowcy stracili kolejnego gola. Nunes zagrał miękką piłkę w pole karne gości, a tam nikt nie przeszkodził Adamowi Frączczakowi. Napastnik mierzonym strzałem głową bez problemów pokonał Steinborsa. Frączczak tym golem nabrał wiatru w żagle i już w 60 minucie znowu poważnie zagroził bramce Arkowców. Tym razem jednak górą był bramkarz gości.

 

Prawdziwą ozdobę tego meczu zobaczyliśmy kilka minut później. Ruben Jurado z lewego skrzydła zszedł do środka i huknął po długim słupku nie dając szans bramkarzowi (wiemy, pisaliśmy, że gra na początku wskazywała na bezbramkowy remis...).

 

EMOCJONUJĄCA KOŃCÓWKA

 

W 82 minucie trzecią bramkę dla Pogoni strzelił Adam Buksa. Oddajmy jednak świetne zachowanie Hołoty, który przed polem karnym przepchnął niczym dziecko Rafała Siemaszkę i świetnym podaniem obsłużył kolegę. Buksa nie miał wielkich problemów z pokonaniem Steinborsa.

 

To wcale nie był koniec emocji. Świetną okazję zmarnował choćby Piotrowski (po przepięknym zagraniu Rafała Murawskiego!), o wyrównanie walczyli też Arkowcy. Walczyli tak, że Ruben Jurado obejrzał drugą żółtą kartkę i w 90 minucie musiał opuścić boisko. Mecz mimo niemrawego początku wszedł na całkiem wysoki poziom, oglądaliśmy świetne zagrania napastników, bramkarzy, pomocników. Arka mimo pewnego utrzymania wcale nie oddawała inicjatywy i ich kibice mogą być zadowoleni z ogólnego obrazu gry. Chociaż żółto-niebiescy wciąż notują przegraną za przegraną.

 

mili








Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia