TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

11.02.2015

Paweł Abbott w Arce walczy o odbudowanie zaufania.

Pod koniec rundy jesiennej został skreślony przez Grzegorza Nicińskiego i odesłany na boczny tor, w efekcie czego wylądował w rezerwach. Zimą za zgodą Arki mógł opuścić klub. Zacisnął jednak zęby i podwójnie zmotywowany walczy o odbudowanie zaufania. Paweł Abbott zapowiada, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
 

Czekając na rozmowę z nim, musiałem uzbroić się w cierpliwość. W zasadzie jako ostatni po popołudniowym treningu (u masażysty przebywał jeszcze bramkarz Łukasz Skowron) opuszczał teren Stadionu Miejskiego w Gdyni.

- Cały czas powtarzam: "Oby obyło się bez kontuzji". Stąd też moje późne wyjścia z szatni. Wychodzę jako jeden z ostatnich. Zostaję po treningu dłużej na masażach, rozciągam mięśnie, aby na drugi dzień podczas treningu być pewnym na 100 proc. swojego stanu zdrowia. Dużo czasu poświęcam na eliminowaniu ryzyka powrotu urazu - mówi nam Abbott, który do Arki trafił po kilkumiesięcznym rozbracie z futbolem.

 

 

A potem po kilku kolejkach znów zmuszony był udać się do gabinetu lekarskiego. Kontuzja i problem ze zmieszczeniem się w "18" meczowej Arki w końcówce rundy jesiennej sprawiły, że zimą dostał zgodę na szukanie nowego miejsca pracy. W ofertach jednak nie przebierał, za to postanowił jeszcze raz powalczyć o skład.

 

- Podobna sytuacja przydarzyła mi się w sezonie 2012/13. Sezon w Zawiszy Bydgoszcz rozpocząłem dobrze, strzeliłem pięć bramek w czterech kolejkach, niestety potem na dobre się zablokowałem. Bramki jesienią już nie zdobyłem. Chcieli przesunąć mnie do rezerw, proponowali rozwiązanie kontraktu. Ale mam swój charakter, dlatego uparłem się, że zostaję. Nie chcę zostawić po sobie złego wrażenia - tłumaczy napastnik.

 

Wiosną tego samego sezonu przypomniał sobie o swoich snajperskich popisach. Strzelając 11 goli, został wicekrólem strzelców w I lidze.

- W Arce też mam dużo do udowodnienia. W sparingach mogę strzelać, ale ważniejsze są bramki w lidze. Nie chcę też zapowiadać w wywiadach, czego to nie zrobię, tylko po prostu udowodnić coś na boisku
- zaznacza Abbott w rozmowie z trojmiasto.sport.pl.

O miejsce w ataku Arki 32-letni zawodnik walczyć będzie z Michałem Szubertem, Maciejem Wardzińskim oraz najnowszym nabytkiem, Piotrem Karłowiczem.

- Kto będzie wygranym, a kto przegranym? Myślę, że nawet trener jeszcze tego nie wie. Do ligi pozostało trochę czasu. I nieważne, kto jak wygląda w danym momencie. Najbliższe tygodnie przed startem ligi będą najważniejsze. Fajnie, że jest rywalizacja. Po każdym z nas widać, że czuje oddech konkurenta - mówi napastnik Arki.

- Konkurencja sprawia, że musisz być jeszcze czujniejszy. Choć ja, nawet gdy nie miałem konkurencji, a tak zdarzyło się w Zawiszy Bydgoszcz, będąc jedynym nominalnym napastnikiem w kadrze, nigdy nie odpuszczałem. Taka rywalizacja działa podświadomie. Wiesz, że ktoś czyha na twoje miejsce i daje z siebie wszystko na treningu. Przekłada się to także na mecze sparingowe. Nikt nie zamierza odpuścić - podkreśla Abbott.

Zimowe przygotowania pokazują, że 32-latek słowa zamierza przekuć w czyn. W niedawnym sparingu rezerw z KS Chwaszczyno ustrzelił dublet. Ponadto zdobył gola, już dla pierwszej drużyny, przeciwko Olimpii Grudziądz (4:1).

- Ja największym wygranym zimą? Jest taka możliwość... jednak za wcześnie, aby tak otwarcie stawiać sprawę. Fizycznie czuję się dość dobrze. A to dopiero półmetek przygotowań do rundy wiosennej. Mam czas, żeby poprawić niektóre parametry. Póki co jestem zadowolony z mojej ogólnej dyspozycji - uważa Abbott.

Zimą do Arki dołączyli m.in. dwaj nowi skrzydłowi: Michał Renusz i Patrik Lomski z myślą o podniesieniu jakości na bokach pomocy.

- Lomski pokazuje się na razie z bardzo dobrej strony. Po tym, co widzę, na pewno będzie wzmocnieniem Arki. Choć w ostatnim sparingu błysnął nasz młody Olek Jagiełło, który zaliczył trzy asysty. Porównując Lomskiego i Jagiełłę, uważam, że obaj są na zbliżonym poziomie. Lecz dotyczy to wszystkich skrzydłowych - ocenia napastnik.

- Podobnie sytuacja wygląda zresztą w ataku. Gdy tylko któryś z nas strzeli bramkę, od razu inny odpowiada golem czy asystą. Trener Niciński ostatnio wspomniał, że ma po dwóch skrzydłowych na każdą pozycję. To tylko może nam pomóc. Mimo dużej rywalizacji w zespole przychodzi się do pracy naprawdę miło. Na treningach, w szatni jest bardzo miła atmosfera - dodaje Abbott.

 

 

Piotr Wiśniewski








Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia