TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

13.12.2013

Arka Gdynia musi mieć mocniejszy atak.

Na czwarte miejsce w tabeli I ligi, na 8 zwycięstw, 4 remisy i 6 porażek w 18 jesiennych spotkaniach ligowych zapracowało w sumie 20 zawodników gdyńskiej Arki. Tylu otrzymało od trenera Pawła Sikory szanse gry o ligowe punkty. Jak je wykorzystali? Oto nasze subiektywne oceny poparte statystyką boiskowych dokonań.

 

 

Defensywa: dobrze zaczęli, gorzej skończyli

Dobry blok defensywny to w I lidze podstawa sukcesu. Arka w pierwszych meczach sezonu prezentowała się pod tym względem bardzo dobrze. Przez długi czas miała najmniej straconych bramek w lidze. Niestety, później przyszła czarna seria słabych występów i zjazd - jak po równi pochyłej - aż na 14 miejsce w ligowej stawce. W Gdyni zrobiło się nerwowo, zaczęto przebąkiwać o zmianie trenera.

Na szczęście posadę szkoleniowca uratowali sami piłkarze. Od zwycięstwa w 13 kolejce spotkań z Kolejarzem Stróże 3:1 rozpoczęli marsz w górę tabeli. I szczęście byłoby pełne, gdyby nie dwa ostatnie tegoroczne mecze rozgrywane w Gdyni.

 

 

Zaledwie remis 3:3 ze Stomilem Olsztyn, a później jeszcze porażka 1:2 z Termaliką Nieciecza. I z planami spędzenia zimy na drugim miejscu trzeba się było pożegnać.

Jednym zawodnikiem Arki, który wystąpił we wszystkich 18 meczach od 1 do 90 minuty - w sumie 1620 minut - był bramkarz Michał Szromnik. To była pierwsza taka runda tego 20-letniego zawodnika. W szkolnej skali ocen od 1 do 6 zasłużył przynajmniej na mocną 4. W kilku meczach, szczególnie na początku sezonu, pomógł drużynie, a spektakularna wpadka przy bramce na 3:3 w meczu ze Stomilem nie może odebrać mu poczucia dobrze wykonanej jesienią pracy.

W zestawieniu czwórki obrońców trener Sikora stosował spore roszady, szukając najbardziej optymalnej dla drużyny opcji. I taką znalazł, kiedy ostatecznie zdecydował się na kwartet: Budka, Sobieraj, Juraszek, Tomasik. Szczególnie delegowanie na prawą obronę Adriana Budki było dobrym pomysłem gdyńskiego szkoleniowca, dzięki czemu gra Arki nabrała większej płynności już od linii defensywnej. W bloku obronnym występowali ponadto Tomasz Jarzębowski, przesunięty później z dobrym skutkiem na pozycję defensywnego pomocnika, Dawid Kubowicz, Michał Marcjanik, Glauber, a zamiennie z Piotrem Tomasikiem także Marcin Radzewicz. Z wymienionych zawodników we wszystkich 18 meczach, chociaż nie zawsze w pełnym wymiarze czasowym, wystąpili jeszcze Jarzębowski i Tomasik, dokładając do dorobku zespołu po cztery strzelone bramki.

Pomoc: szukanie lidera

Arka tej jesieni grała na ogół na dwóch defensywnych pomocników. Niezmiennie i dobrze tę rolę pełnił Radosław Pruchnik, który także w 18 meczach pojawił się na boisku, a najlepiej wychodziło mu to w duecie z Jarzębowskim. Obaj doświadczeni zawodnicy potrafili nieomal bezbłędnie odczytywać swoje intencje na boisku i bardzo dobrze się uzupełniać, także w kreowaniu gry do przodu. To była także pozycja dla Michała Rzuchowskiego, który jednak z konieczności grywał także na prawej stronie pomocy. Marcin Radzewicz jak zwykle dawał drużynie dynamikę w grze, ale też sporo chaosu, co przy zerowym koncie po stronie bramkowych zdobyczy obniża jego notę. Mimo czterech zdobytych bramek bodaj największym rozczarowaniem tej jesieni była boiskowa postawa Marcusa da Silvy. Wydawało się, że powinien być mocnym punktem drużyny, sezon zaczął nawet nieźle, ale z każdym kolejnym meczem było gorzej. Niby wystąpił w 17 spotkaniach, ale tylko w 8 w pełnym wymiarze czasu. Sygnałem ostrzegawczym dla niego powinien być mecz, w którym zabrakło dla niego miejsca nawet na ławce rezerwowych. Da Silva ciągle jednak ma możliwości, aby być jednym z najlepszych zawodników gdyńskiej drużyny.

Czego Arce brakuje w środkowej linii? Na pewno lidera z prawdziwego zdarzenia, który decyduje o jakości i rytmie grania. Teoretycznie takie umiejętności ma Mateusz Szwoch, jeden z najzdolniejszych zawodników młodego pokolenia, którzy grają w Arce. Szwoch nie ma jednak cech przywódczych, co po części można tłumaczyć jego młodym wiekiem. Ten sezon zaczął wręcz słabo, aby później prezentować coraz wyższą formę. Arka może mieć jednak problem, aby na dłużej utrzymać go w Gdyni.

W środkowej linii można liczyć jeszcze na rozwój Pawła Wojowskiego, który na ligowych boiskach spędził zaledwie 144 minuty.

Atak: dobrze, że jest Aleksander

Jesień pokazała, jak dobrym ruchem transferowym było pozyskanie Arkadiusza Aleksandra. To typowy lis pola karnego, któremu mimo 33 lat nie nudzi się zdobywanie bramek. Potrafi za to wykorzystać swoje doświadczenie. Może nie gra efektownie, czym zresztą usypia kryjących go obrońców - ale wie, jak się pod bramką ustawić i wie, jak zdobyć gola. Tej jesieni trafiał w lidze średnio co 125 minut, co zaowocowało 12 golami i drugim miejscem na liście najskuteczniejszych zawodników w lidze. W zasadzie trudno wyobrazić sobie dzisiaj Arkę bez tego doświadczonego napastnika.

Niestety, pochwały dla zawodników linii ataku zaczynają i kończą się na Aleksandrze. Uzupełniać go mieli sprowadzenie także przed tym sezonem Łukasz Jamróz i Michał Szubert. Dostawali swoje szanse, ale nie potrafili ich wykorzystać. Na dziś wniosek jest taki, że w przerwie zimowej Arka powinna się wzmocnić właśnie w przedniej formacji.

Generalnie to nie była zła jesień w wykonaniu Arki. Czwarte miejsce w lidze daje podstawy do myślenia o awansie. Do tego trzeba jeszcze dołożyć dobre występy w Pucharze Polski, pokonanie zespołów Ruchu Chorzów i Korony Kielce, co zaowocowało awansem do ćwierćfinału tych rozgrywek. Na drodze do półfinału PP stanie w marcu Miedź Legnica, rywal na pewno w zasięgu podopiecznych Pawła Sikory.

 

Janusz Woźniak








Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia