Kliknij, aby wyświetlić pełną wersję strony

2020-06-26

Praktycznie od początku przygody Ireneusza Mamrota w Arce Gdynia, trener testuje i sprawdza ustawienia z różnymi piłkarzami. O ile formacja defensywy właściwie nie ulega zmianom, tak w ofensywie co mecz widzimy inne nazwiska.

Wydaje się, że szkoleniowiec w końcu pogodził grę z dwoma napastnikami, bo w wygranym spotkaniu 3:2 z Zagłębiem Lubin, Oskar Zawada pojawił się na szpicy, a Fabian Serrarens za jego plecami. To dla niego żadna nowość, bo już w De Graafschap otrzymywał podobne wytyczne od trenera. Takie rozwiązanie zdało egzamin, bo Holender w nowej roli miał udział przy wszystkich golach. I choćby dlatego można domyślać się, że obu zawodników zobaczymy również w piątkowym meczu z Rakowem Częstochowa.

 

- Oskar zagrał jako napastnik, natomiast ja byłem za nim. Rozumiem, że mogło to wyglądać, jakbyśmy grali dwójką z przodu, ponieważ byliśmy obok siebie. Już w poprzednim sezonie grałem w podobnym ustawieniu. Czuję się dobrze, grając z Oskarem. To silny piłkarz, jest zwinny i ciężko pracuje dla dobra ogółu. Dobrze wiem, że pozycja napastnika w Arce jest trudna, dlatego moim zdaniem, wykonuje dobrą robotę - mówi nam Holender.

 

Arkowcy mogą zdobyć jeszcze 15 punktów. Biorąc pod uwagę fakt, że tracą 5 "oczek" do bezpiecznej strefy, zwycięstwo w Bełchatowie jest bardziej niż potrzebne. Zdaniem holenderskiego napastnika walka o pozostanie w elicie może toczyć się właśnie do ostatniej kolejki.

 

- O utrzymanie musimy walczyć do ostatniego meczu. Mamy 5 punktów straty do bezpiecznej pozycji i 5 spotkań do rozegrania, co może oznaczać, że o utrzymanie możemy walczyć nawet do ostatniego meczu, ale w tych nadchodzących bezwzględnie musimy punktować. To może być naprawdę ekscytujące zakończenie sezonu - wyznaje 29-latek.


W wywalczeniu punktów z Rakowem, swoją cegiełkę chce dołożyć sam Holender. Przyznaje, że dzięki ostatniemu występowi nabrał większej pewności siebie, choć do pełnej optymalizacji brakuje mu jeszcze gola. W tym sezonie tylko raz zapisał się na listę strzelców, w meczu z Lechem Poznań (1:1). To słaby wynik jak na napastnika, który ma na koncie 17 meczów w ekstraklasie.

 

- Wszyscy wiedzą, że mam trudny sezon. Nie strzeliłem gola, a to jest najgorsze uczucie dla napastnika. Zawsze ciężko pracuję i daje z siebie wszystko, ale w tym sezonie mam pecha. Nie miałem zbyt wielu okazji, ale gdy już się pojawiały, powinienem je wykorzystać i dobrze o tym wiem. Opuściłem też kilka spotkań ze względu na uraz stawu skokowego, co było kolejną kłodą pod nogi. Teraz zagrałem jako pomocnik i cieszę się, że mogłem pomóc drużynie. Teraz robię wszystko, co w mojej mocy, aby utrzymać Arkę w ekstraklasie. Mam wiele do nadrobienia i do udowodnienia - wyjaśnia piłkarz.

więcej: sport.trojmiasto.pl