Kliknij, aby wyświetlić pełną wersję strony

2020-06-05

Żółto-niebiescy po dokładnie trzech miesiącach przerwy, kiedy to przegrali 1:2 z Wisłą Płock, powrócą na własne boisko. Niedzielny mecz dla podopiecznych trenera Ireneusza Mamrota jest niezwykle ważny. Arka nadal traci sześć punktów do Wisły Kraków, zajmującej trzynaste miejsce w tabeli, które w momencie zakończenia rozgrywek gwarantuje utrzymanie. Dlatego też szczególnie na stadionie miejskim w Gdyni żółto-niebiescy muszą zacząć sięgać po zwycięstwa.

 

Trener Ireneusz Mamrot i prowadzona przez niego drużyna są już po analizie przegranych 3:4 w ostatni weekend derbów z Lechią Gdańsk. Żółto-niebiescy, mimo że w tym prestiżowym pojedynku dwukrotnie prowadzili, nie zdołali wywalczyć nawet punktu. Zarówno trener, jak i piłkarze przyznawali, że o porażce z lokalnym rywalem zadecydowały błędy w obronie. Przy wrzutkach w pole karne Arki panowała panika, po której padały gole, lub też prokurowane były "jedenastki".

 

- Naszą grę w obronie musimy koniecznie poprawić – podsumował przebieg meczu w Gdańsku Marko Vejinović, lider Arki i strzelec w derbach dwóch bramek z rzutów karnych. - Nie możemy dopuszczać do tylu sytuacji pod swoją bramką. Musimy być we własnym polu karnym bardziej bezwględni i zdecydowani.

 

Wtórował mu Michał Nalepa, kolejny z liderów środka pola Arki.

 

- Nie bardzo rozumiem, co się wydarzyło w końcówce tego meczu – mówił na temat derbów.

- Jestem zły, że tak łatwo traciliśmy gole.

 

Żółto-niebiescy, aby pokonać w niedzielę Śląska Wrocław, muszą za wszelką cenę uniknąć powtarzających się od początku sezonu błędów w obronie. Ireneusz Mamrot, jeśli tylko zechce, będzie mógł dokonać roszad w formacji defensywnej. Żaden z graczy Arki nie pauzuje za nadmiar kartek.

 

Szymon Szadurski