Kliknij, aby wyświetlić pełną wersję strony

2019-09-20

Jeśli mecz z Rakowem Częstochowa był „ważny”, to jak określić starcie Arki Gdynia z ŁKS-em Łódź? Grają dwa zespoły z najniższych pozycji w tabeli Ekstraklasy, obie jak powietrza potrzebują punktów do układanki.

 

Piłkarze gdyńskiej drużyny wiedzą, jak istotne dla całego sezonu będą sobotnie rozstrzygnięcia przy al. Unii Lubelskiej w Łodzi. Tabela nieubłaganie domaga się punktów zarówno od ŁKS-u, jak i Arki. Na koncie beniaminka jest ich zaledwie cztery, a Arka ma tylko o jedno oczko więcej. Dodatkowo obie drużyny znalazły się pod gradobiciem krytyki.

 

- Musimy ten mecz potraktować jak absolutny finał. Jakby miał być ostatni w naszym życiu, bo tutaj nie może być innego wyniku niż zwycięstwo – mówi obrońca Arki Adam Marciniak, który w ŁKS-ie stawiał pierwsze kroki w seniorskiej drużynie.

SENTYMENTY MARCINIAKA

To właśnie klub z Alei Unii ukształtował defensora Arki, dał pierwszą szkołę życia. Odbieraną głównie z rąk wieloletniego kierownika klubu Jacka Żałoby.

 

- Wychował mnie jako człowieka, mam do niego ogromny szacunek – mówi 31-letni Marciniak i dodaje.

 

- W ŁKS-ie miałem zresztą więcej osób, od których mogłem się przez te wszystkie lata uczyć. Tomek Hajto, Tomek Kłos, Boguś Wyparło, Rafał Niżnik, Igor Sypniewski - tak doświadczonej kadry nie było nigdzie.. Myślę, że ludzie którzy tam grali mieli więcej występów w Ekstraklasie niż wszyscy których spotkałem później w innych klubach – dodaje obrońca.

I jak to z występami przeciwko byłym drużynom bywa, wspomnień nie zabraknie.

 

- Mam ogromny sentyment. Raz, że to drużyna której kibicowałem i z którą kojarzą mi się dziecięce wspomnienia, moi pierwsi idole, a dwa ze względu na zawodowe początki. Teraźniejszy ŁKS jest już zupełnie inny, nawet sam obiekt zmienił się. Nie ma boisk dookoła, stoi hala wybudowana obok – zauważa 31-latek.

DRAMAT W ATAKU

Za nami osiem kolejek, po których Arka nie tylko nie ma snajpera z prawdziwego zdarzenia, ale cierpi też na kompletną bezradność przy próbie zdobywania bramek. Skhirtladze dał impuls z Cracovią i punkty z Górnikiem, a Deja piękny strzał i jeden punkt w meczu z Koroną. Jeden napastnik, błyszczący co któryś mecz, plus defensywny pomocnik Jak na koniec września, bilans co najmniej niepokojący, by nie powiedzieć katastrofalny. A alternatywy nie widać. Rafał Siemaszko od wielu miesięcy nie powąchał murawy, Maciej Jankowski nie inauguruje tego sezonu tak dobrze, jak kończył poprzedni, a Fabian Serrarens dał się zapamiętać dotąd tylko z koszmarnego pudła przeciwko Koronie.

NIEPRZEWIDYWALNA EKSTRAKLASA

- Mecz Wisły Płock z Legią pokazał, że liga jest bardzo wyrównana. W naszej piłce może się wszystko zdarzyć. Od kreowania faworytów są dziennikarze i kibice. ŁKS tak naprawdę gra niezłą piłkę i w zasadzie poza meczem z Wisłą Kraków, we wszystkich spotkaniach miał swoje sytuacje – tak przed najbliższym meczem Arki wypowiada się jej kapitan Adam Marciniak.

 

On i koledzy liczą już nie tylko na własną wysoką dyspozycję, ale także na to, że pozytywne niespodzianki w Ekstraklasie, staną się wreszcie także ich udziałem.

 

Paweł Kątnik