Kliknij, aby wyświetlić pełną wersję strony

2019-08-09

Weszło: Zyskał pan trochę optymizmu po ostatnim meczu z Koroną?

Trener Jacek Zieliński: I na Pogoni, i z Koroną mieliśmy fragmenty bardzo dobrej gry, ale w obu meczach uzbieraliśmy tylko punkt. Jest optymizm, jeśli chodzi o postęp, o to, co próbujemy grać, ale to nie przekłada się jeszcze na statystyki. A niestety w piłce one są najważniejsze.

 

Zastanawialiśmy się, co się stało z Arką w pierwszym meczu, bo trudno było powiedzieć, co tak właściwie pańska drużyna chciała grać.

Na pewno to był słaby mecz i nie ma co tego ukrywać. Jak się dostaje dwie bramki w ciągu 14 minut, to trudno się podnieść i wrócić do gry. Próbowaliśmy w drugiej połowie i byliśmy momentami bliscy tego gola na styk, ale niestety nie wyszło. Ta pierwsza część była słaba i ona zdecydowała o wyniku. Jednak trzeba też przyznać, że trafiliśmy na bardzo dobrze dysponowaną Jagiellonię. Dwa kolejne spotkania pokazały już, że wyciągnęliśmy wnioski, że chłopcy zobaczyli, gdzie tkwił problem w pierwszym meczu, bo dokładnie to spotkanie analizowaliśmy. Trudno, tamta kolejka już przeszła do historii. Ważne, że w kolejnych grach wstawaliśmy z kolan i przenosiliśmy się do pionu.

 

Wówczas Arka nie trafiła z formą, sztab przesadził na przykład z obciążeniami?

Wie pan, to jest lekka przesada, mówić, że nie trafiliśmy z formą, skoro za tydzień wyglądaliśmy zupełnie inaczej i też dobrze fizycznie. Po prostu źle weszliśmy w tamten mecz, dwa proste błędy, 0:2. Tutaj doszukiwałbym się przyczyn. W głowie. Wkradła się nerwowość, brakowało wiary, że coś możemy zrobić przy wyniku 0:2.

 

A pan jest zadowolony bardziej z gry przeciwko Pogoni czy Koronie?

Do 75. minuty graliśmy na Pogoni bardzo dobre spotkanie. Jednak Portowcy to jest bardzo klasowy zespół, dla mnie TOP3 – TOP4 naszej ligi, więc oni grając swoje, trafili nas w momencie naszej drzemki. Natomiast z Koroną pierwsza połowa była na dotarcie, ale druga wyszła już dużo lepiej. Jeśli więc miałbym oceniać walory piłkarskie i realizacje założeń, wyżej cenię mecz z Pogonią.

 

Zmusił pan w końcu Adama Deję do uderzeń z dystansu? Damian Zbozień mówił, że on to ma na treningach.

Na treningach on tego atutu używa i wychodzi mu to naprawdę rewelacyjnie, natomiast w meczach bywało różnie. W tym spotkaniu miał taki dzień, nie wiem, jakieś fluidy spowodowały, że podejmował te decyzje i uderzał. Wierzę, że to ruszy. Jego umiejętność uderzenia z dystansu to będzie nasz duży atut, a jeszcze przyszedł Marcin Budziński, który też to potrafi.

 

Michał Nalepa też dobrze wszedł w sezon, więc być może środek Arki będzie jej największym atutem?

Michałowi niezasłużenie dolepiono łatkę defensywnego pomocnika, przerywającego grę. Jest to chłopak, który ma fajne umiejętności gry kreatywnej. On dobrze to wykorzystuje i oby tak dalej.

 

Śmieszą pana głosy, mówiące o tym, że Arka jest głównym kandydatem do spadku?

Te głosy mnie nie śmieszą ani mnie nie przerażają. Arka zawsze jest tak postrzegana przed sezonem i teraz nie jest inaczej. Pierwsze wyniki nas nie bronią, na razie nie mamy wielu argumentów na obronę. Natomiast postaramy się robić swoje i będziemy wychodzić z lekkiego marazmu. Grą i postawą udowodnimy, że te dywagacje są przesadzone.

 

Te głosy biorą się też stąd, że Arka straciła trzy ważne ogniwa.

Powiedziałbym, że straciliśmy trzy bardzo ważne ogniwa i nie ukrywam tego. Ci piłkarze kreowali naszą grę, był jeszcze Maciek Jankowski, ale on ma kontuzję. To jest widoczne. Z dnia na dzień nie da się ich zastąpić. Myślę jednak, że po przyjściu Busuladzicia, który z meczu na mecz prezentuje się coraz lepiej, po dojściu Marcina Budzińskiego i Fabiana Serrarensa, znów wrócimy do równowagi. Arka będzie zbilansowana w ofensywie.

 

Słyszałem jednak głosy, że Serrarens to taki drugi Kolew. Raczej nie będzie wiele strzelał.

No tak, miał jedną sytuację, nie trafił i teraz wszyscy go oceniają przez pryzmat tej okazji. On wykonuje bardzo dużo roboty dla drużyny, wiąże dwóch obrońców, jest mądry, jeśli chodzi o zastawkę. Strzelił w lidze holenderskiej siedem bramek, strzelał jeszcze więcej na drugim tamtejszym poziomie, to nie jest przypadek. Ja myślę, że on trochę Arce da, o to jestem spokojny.

 

Trzy gole w jednym meczu. A na zapleczu w Holandii strzelali też Voskamp z Van Der Biezenem.

Fabian pokazuje na treningach duże możliwości, jestem przekonany, że będzie wzmocnieniem.

 

Stawia mu pan cel bramkowy?

Nie muszę tego robić, myślę, że jest na tyle ambitny, że sam sobie go stawia. Natomiast wydaje mi się, że jest w stanie spokojnie strzelić z 10 bramek w pierwszym sezonie.

 

Jeszcze spytam o Budzińskiego. Jego transfer to była pana sugestia?

Razem z Marcinem przepracowaliśmy 26 miesięcy w Cracovii. Mogę o nim mówić w samych superlatywach. Mnóstwo bramek, mnóstwo asyst. Teraz mu nie poszło po powrocie z Australii, ale wiem, że ma umiejętności i potencjał. Wraca do Gdyni, gdzie jest dobrze postrzegany. Jestem przekonany, że się szybko odbuduje i da nam dużo jakości.

 

To pan zwrócił uwagę na niego szefom klubu?

Marcin to był mój pomysł. Od pewnego czasu przyglądałem się jego pozycji w Cracovii. Zwietrzyliśmy szansę i chcieliśmy zrobić ten transfer.

 

Doszłoby do niego, gdyby nie kontuzja Kopczyńskiego?

To się zbiegło jedno z drugim. Myślę jednak, że dla takiego piłkarza znalazłoby się miejsce i przy Kopczyńskim.

 

Cztery spotkania zostały do przerwy na kadrę. Czego się spodziewać po Arce? Czy ma pan cel punktowy? W końcu trzeba wygrywać.

Zdajemy sobie z tego sprawę. Mamy teraz trudne mecze. Wyjazd do Lubina, który ma mało punktów, Lecha u siebie, który się rozpędził i zaczyna być faworytem ligi, wyjazd do Cracovii, która jest czołowym zespołem ligi, z kolei Górnik ma nieobliczalną drużynę. Nie mam celu, jeśli chodzi o dorobek, nie o to chodzi. Ja chcę widzieć postęp. Jeśli to będzie spełnione, zobaczymy efekt.

 

Dobrze, ale osiem punktów wziąłby pan w ciemno?

To jest dobry dorobek, ale czy wziąłbym go w ciemno? W ciemno wziąłbym dwanaście.

 

PP