Kliknij, aby wyświetlić pełną wersję strony

2019-05-10  - Autor: kk

Trener Jacek Zieliński gratulował na konferencji po meczu swoim zawodnikom, którzy grali konsekwentnie do końca, co przyniosło efekt w postaci dwóch bramek i ważnego zwycięstwa. Z kolei szkoleniowiec gości Valdas Ivanauskas musiał przełknąć gorycz kolejnej porażki, choć podkreślał ambicję i charakter prowadzonej przez siebie drużyny.

 

Valdas Ivanauskas (Zagłębie):

 



 

- Gratulacje dla Arki za zwycięstwo. Mecz tak naprawdę skończył się w 46 minucie, bo zwykle przy rzucie karnym nie ma czerwonej kartki, tylko jest żółta. Zostaliśmy podwójnie ukarani, tak się działo wielokrotnie w tym sezonie. Jednocześnie dziękuję mojej drużynie za walkę i charakter. Spadliśmy, ale dziś zawodnicy pokazali charakter i walczyli za klub. 

 

Jacek Zieliński (Arka): 

 



 

 

- Wielki kamień spadł nam z serca, gdy w końcówce po analizie VAR sędzia uznał bramkę. Mówiłem zawodnikom, że czeka na ciężkie spotkanie. Cieszę się z tego, że chłopcy zrealizowali to, co sobie założyliśmy, jeśli chodzi o prowadzenie gry. Grając z przewagą jednego zawodnika nie wdaliśmy się w bijatykę tylko cierpliwie graliśmy swoje. Próbowaliśmy "ugryźć" Zagłębie, ale piłka długo nie chciała wpaść do siatki. Rzadko się zdarzają mecze, gdy zespół oddaje 35 strzałów, w tym 15 celnych.  Tak dzisiaj "rozgrzaliśmy" Kudłę, że wyczyniał cuda w bramce.

 

Mamy 3 punkty. Ciężko wywalczone, ale to sprawia, że tym lepiej one smakują. Teraz możemy przyglądać się ze spokojem jutrzejszym meczom. Walka trwa jednak dalej, przed nami kolejny mecz. Tak jak mówiłem na konferencji przed meczem, mamy "drugi półfinał" w poniedziałek z Wisłą. Chcielibyśmy to rozstrzygnąć już w tym dniu, dlatego będziemy się przygotowywać jak najlepiej do tego meczu.

 

Olbrzymie słowa uznania dla drużyny, gdyż z doświadczenia wiem, że takie mecze się bardzo ciężko gra. Niby przewaga jednego zawodnika, niby są sytuacje, ale trzeba mieć oczy z tyłu głowy. Graliśmy też mądrze w defensywie i nie pozwalaliśmy Zagłębiu nawet rozpocząć kontrataków. Drużyna wytrzymała ciśnienie, a chłodne głowy zadecydowały, że mamy dziś 3 punkty. 

 

Do rzutu karnego było wyznaczonych dwóch zawodników. Wykonywał go Damian, bo tak ustalili z Michałem Janotą. Można powiedzieć żartobliwie, że wszystko zrobił dobrze, tylko piłka nie wpadła do bramki. Mimo niestrzelonego karnego, dalej graliśmy jednak swoje i to przyniosło efekty. Defensywa zagrała dziś na zero z tyłu, jestem zadowolony, bo z tego przede wszystkim Damiana rozliczam.

 

KK