Kliknij, aby wyświetlić pełną wersję strony

2019-02-18

Zagłębie wygrało pierwszy ligowy mecz od 20 października. Zajmujący ostatnie miejsce w tabeli beniaminek po dramatycznym meczu pokonał 3:2 Arkę Gdynia. Bohaterami gospodarzy byli Żarko Udovičić i Szymon Pawłowski.

 

Mecz zaczął się jednak lepiej dla gości. W 9. minucie prawy obrońca Damian Zbozień pięknie uderzył z woleja po rzucie rożnym dla Arki. Po zdobyciu bramki wziął piłkę i włożył ją pod koszulkę.

 

- Chciałem przekazać, że zostanę ojcem. Moja żona jest w czwartym miesiącu ciąży – mówił w przerwie. Drugiego gola Zbozień strzelił w 45. minucie, wykorzystując rzut karny. Ale w międzyczasie Arka przeżywała wiele trudnych chwil.

 

W pierwszym meczu Zagłębia w tym roku w lidze, przeciwko Śląskowi Wrocław (0:2), Żarko Udovičić został ustawiony na lewej obronie. Nie pokazał za wiele, do tego popełnił błąd przy golu Arkadiusza Piecha. Tym razem wystąpił na boku pomocy i to była świetna decyzja, bo Serb zagrał dużo lepiej. Najpierw popisał się fantastycznym rajdem po lewej stronie boiska. Później, po podobnej akcji upadł i sędzia Łukasz Szczech w pierwszej chwili uznał, że był faulowany przez Zbozienia, ale po sugestii z wozu VAR i obejrzeniu powtórek zmienił zdanie i odwołał rzut karny.

 

Nie minęło kilka minut i Udovičić strzelił gola, świetnie odnajdując się w polu karnym i dobijając strzał zza pola karnego Greka Giorgiosa Mygasa. Serb robił, co mógł, ale koledzy z drużyny przez długi czas nie grali na jego poziomie. Poza jednym. W drugiej połowie Udovičić pokazał, że nieprzypadkowo to on w 2018 roku przebiegł najwięcej w jednym meczu ze wszystkich ligowców (13,34 km) i zajmuje czwarte miejsce w klasyfikacji średniej liczby sprintów w jednym spotkaniu. Serb ruszył lewą stroną i idealnie dograł do Szymona Pawłowskiego, który wyrównał na 2:2. W końcówce to właśnie Pawłowski, świetny w drugiej części gry, pięknym uderzeniem z dystansu dał Zagłębiu upragnioną wygraną.

 

W Sosnowcu z powodu kartek nie mogli wystąpić dwaj ważni zawodnicy Arki – Michał Janota i Adam Deja. Ten pierwszy strzelił w tym sezonie dziewięć goli i brał udział aż przy 16 bramkach zdobywanych przez zespół z Gdyni. Jego miejsce, ustawiony nieco wyżej, zajął Rafał Siemaszko, który w Turcji strzelił aż cztery gole w sparingach, trafił też do siatki w ubiegły weekend w meczu z Koroną Kielce (1:2). Miejsce Dei zajął z kolei Adam Danch, którego trener Zbigniew Smółka widzi przede wszystkim na pozycji defensywnego pomocnika. Miejsce w pierwszym składzie zachował natomiast na lewym skrzydle Maksymilian Banaszewski, który w spotkaniu z Koroną debiutował w ekstraklasie, ale nie wypadł najlepiej. W Sosnowcu Banaszewski miał kilka udanych zagrań, ale to wciąż trochę za mało. Danch przez długi czas grał nieźle, ale popełnił błąd przy drugim golu dla gospodarzy, a Siemaszko wyróżnił się głównie ostrym faulem, po którym dostał żółtą kartkę, przez co nie zagra w kolejnym spotkaniu z Piastem Gliwice.

 

Poważnym kandydatem do miana najgorszego zimowego transferu staje się napastnik Zagłębia Giorgi Gabedawa. Gruzin był królem strzelców tamtejszej ekstraklasy, ale nieprzypadkowo wszyscy jego rodacy występujący w Polsce podkreślają, że ta liga stoi na bardzo niskim poziomie. Tydzień temu w meczu ze Śląskiem Gabedawa obejrzał dwie żółte kartki i jeszcze w pierwszej połowie musiał opuścić boisko. W spotkaniu z Arką po świetnej akcji lewą stroną Udovičić wyłożył mu piłkę. Gabedawa był kilka metrów od bramki rywala, wystarczyło odpowiednio dołożyć stopę, tymczasem Gruzin próbował przyjąć piłkę i zrobił to wyjątkowo nieudolnie.

 

Zagłębie zwyciężyło w lidze po pięciu kolejnych porażkach. Zespół z Sosnowca ma na koncie 15 punktów i pięć oczek straty do bezpiecznego miejsca w tabeli. Przed meczem z Arką piłkarze wyszli na rozgrzewkę z koszulkami z napisem „Mission Impossible”. Po wygranej ta misja wydaje się nieco bliższa powodzenia.

 

Jakub Radomski