Kliknij, aby wyświetlić pełną wersję strony

2019-02-05

"Uważam, że przy systemie gry Arki Gdynia, jak i w obecnej fazie sezonu, nie należy podejmować pochopnych decyzji związanych z transferami. Lepiej układać to, co się ma, a nie tracić czas na tłumaczenie funkcjonowania i mechanizmów drużyny. Brak dużej liczby transferów w okienku zimowym może przysłużyć się klubowi" - uważa Piotr Rzepka, rekordzista pod względem liczby strzelonych goli ligowych w jednym sezonie w historii Arki - 27.

Brak dużej liczby transferów w okienku zimowym, to wbrew pozorom dobra informacja dla klubów w ekstraklasie. To pokazuje, że nie ma wariactwa przy budowaniu składów i wymieniania w środku sezonu 10 czy 15 piłkarzy. A to służy rozwojowi futbolu. Oczywiście piłka nożna cechuje się spontanicznością i czasami nieprzewidywalnymi rzeczami, ale z drugiej strony ważne jest zgranie i zrozumienie, które potrzebne są głównie w grze obronnej. Drużyny w tej formacji nie układa się od tak, tylko potrzeba na to czasu. Dlatego brak wielu zmian w składach może paradoksalnie okazać się krokiem w przód dla naszej ekstraklasy.

 

Tak samo można powiedzieć o Arce. Gra od jakiegoś czasu na niezłym poziomie, z poprzednim trenerem odnosiła sukcesy, nowy szkoleniowiec zmienił styl gry, bez kontuzji uchował się Luka Zarandia, do wysokiej dyspozycji doszedł Michał Janota i jeśli dalej będą funkcjonować na takim poziomie, to ponownie zapewnią Arce kilka punktów.

A jest to bardzo prawdopodobne, ponieważ obecnie przerwa pomiędzy rozgrywkami nie trwa tak długo jak kiedyś. Podgrzewane murawy sprawiły, że nie czeka się około czterech miesięcy, aby ponownie zagrać mecz. Wówczas mogły być niespodzianki związane z formą. Teraz będzie ich niewiele. Arka oczywiście będzie musiała potwierdzić kilka rzeczy, które nie chwyciły jesienią, ale dzięki ustabilizowaniu składu, mogą one teraz zadziałać.

 

Poprzednia runda pokazała, że trener Zbigniew Smółka chce, aby Arka była jak najdłużej przy piłce i często włączała grę kombinacyjną, do której predysponowani są m.in. Zarandia i Janota. Chodzi o to, aby wymienić w akcji więcej niż trzy podania i sporadycznie korzystać z kontrataków. Nie jest łatwo wkomponować się w coś takiego. Dlatego też potrzeba czasu i stabilizacji składu. Oczywiście w niektórych piłkarskich środowiskach, gdzie brakuje cierpliwości, wolą grać nieskomplikowaną piłkę i opierać wszystko na kontrach. W Arce, jak widać, odchodzą od tego.

Dlatego też uważam, że przy takim systemie gry żółto-niebieskich, jak i w obecnej fazie sezonu, nie należy podejmować pochopnych decyzji związanych z transferami. Lepiej układać to, co się ma, a nie tracić czas na tłumaczenie funkcjonowania i mechanizmów drużyny. Trzeba brać pod uwagę to, że nawet jeśli jakiś piłkarz funkcjonuje już w ekstraklasie, to niekoniecznie musi wpasować się w styl naszej drużyny. Dlatego czasami lepiej postawić na kogoś sprawdzonego, niż wykonywać ruchy na siłę.

 

Oczywiście tradycyjnie Arce przydałby się napastnik, ale na całym świecie jest to towar deficytowy. Poza tym to zawsze najdroższa inwestycja i największe ryzyko pomyłki. Nie każdy jest Robertem Lewandowskim czy Krzysztofem Piątkiem. Na szczęście w Arce o starych, dobrych czasach przypomniał sobie Maciej Janowski. Może nie jest typowym napastnikiem i nie gra na tej pozycji tyle co kiedyś, ale za to pokazał, że potrafi być skuteczny.

 

W kontekście Arki mówiło się o wypożyczeniu Pawła Tomczyka z Lecha Poznań, pojawiły się także informacje, że nie doszło do tego, ponieważ piłkarz miał mieć wpisaną w umowę liczbę minut, którą ma spędzić na boisku. Z reguły kluby, które za mniejsza cenę niż powinny decydują się wypożyczyć piłkarza, chcą mieć zagwarantowane, że będzie on grał. W końcu dają gotowego zawodnika za niewielkie pieniądze. Jednak tego typu rzeczy, jak liczba minut gry powinny zostać w gabinetach klubowych. I chodzi głównie o młodego piłkarza. Jeśli jest świadomy tego, że będzie grał, bo to wynika z jego umowy, wówczas może przestać starać się na treningu, bo po co - przecież i tak zagra.

 

Trzeba pamiętać, że mamy do czynienia z młodymi ludźmi i delikatnymi psychikami. które do tego poddawane są coraz większej presji. Myślę, że zapominając o tym zniszczyliśmy już kilka talentów. Po to są managerzy, aby m.in. odciąć od tego co niepiłkarskie młodych zawodników. A oni niech się zajmują tylko i wyłącznie futbolem.

Przed rudną wiosenną w Arce na pewno jest dużo znaków zapytania. Myślę jednak, że w gdyńskim klubie mogą patrzeć optymistycznie na zbliżającą się drugą cześć sezonu. Z drugiej strony należy pamiętać, że rywale będą się napinać oraz przygotują się odpowiednio taktycznie. Dlatego ważnym jest, aby nie myśleć, że będzie jak jesienią, ponieważ wówczas można się mocno pomylić.

 

autor: Piotr Rzepka