Kliknij, aby wyświetlić pełną wersję strony

2018-12-05

Dobrze się stało, że trenerzy Ireneusz Mamrot i Zbigniew Smółka pomieszali trochę swoimi składami na mecz Pucharu Polski, bo nowe twarze w wyjściowych składach wprowadziły do rywalizacji nieco świeżości. Przecież oba kluby mierzyły się ze sobą po raz trzeci w bieżącym sezonie.

 

W Ekstraklasie dwa razy górą byli wicemistrzowie Polski z Białegostoku. W lipcu ograli Arkę na jej boisku 2:0, w rewanżu też nie pozostawili złudzeń, kto jest lepszy. Rana jaką była niedawna, bo piątkowa porażka gdynian na Podlasiu 1:3 jeszcze się nie zabliźniła. Goście co prawda prowadzili 1:0, lecz miłe, złego początki...

 

O to, by potwierdzić prawdziwość tego przysłowia zadbała zmora Arki w osobie Karola Świderskiego. „Świder” zdobył dwa gole, czyli tyle samo, co pierwszym, ligowym spotkaniu nad Bałtykiem. Wczoraj młodzieżowy reprezentant Polski miał trochę ograniczone możliwości, by ponownie błysnąć skutecznością, ponieważ trener Ireneusz Mamrot wystawił go na boku pomocy.

 

– Nie powiem, że Karol nie śnił mi się ostatnio. Śnił, śnił... – żartobliwie przyznał przed kamerami Polsatu Sport, opiekun arkowców Zbigniew Smółka.

 

Jeśli chodzi o rozgrywki Pucharu Polski, Jagiellonii trafił się rywal otrzaskany, jak mało kto. W dwóch, poprzednich edycjach Arka docierała do finału. W ostatnim została pokonana przez Legią, ale rok wcześniej, po ograniu Lecha Poznań, podopieczni trenera Leszka Ojrzyńskiego do domu wrócili z trofeum. I Jagiellonia i gdynianie mogli trochę psioczyć na to, że losowanie 1/8 finału musiało zostać powtórzone. W pierwotnej wersji Jadze trafił się drugoligowy Rozwój Katowice, natomiast Arce, pierwszoligowa Termalika. W powtórce los skojarzył ekstraklasowiczów. 

 

Jedyne wydarzenie w pierwszej połowie, który mogło przykuć uwagę kibica Jagiellonii, to starcie po którym na murawie zwijał się Ivan Runje. Bez Chorwata wyobrazić sobie defensywę białostoczan nie jest łatwą sztuką, a trzeba było, bo na drugą połowę już nie wyszedł. 

 

Zaś serca fana Arki mogło zabić mocniej, gdy chwilę później, po rzucie rożnym Adam Marciniak, uderzeniem głową minimalnie przestrzelił. Po zmianie stron poprawiła się nieco pogoda, bo przestało padać. Niestety nie uległa poprawie gra. Dopiero po strzale z dystansu Tarasa Romanczuka i chwilowym zamieszaniu przed bramką gospodarzy zrobiło się ciekawie. Za to zdecydowanie mniej interesująco zrobiło się dla gospodarzy po czerwonej kartce Adama Dei (uderzenie ręką w ucho Bodvara Bodvarssona). Kwadrans przed zakończeniem, po kapitalnym podaniu Romanczuka gola zdobył Cillian Sheridan, a gdy na 2:0 poprawił Patryk Klimala stało się jasne, kto będzie kontynuować pucharową przygodę.

 

Jagiellończycy nie wracają z Trójmiasta do domu. Dziś obiorą kierunek na Kraków, w którym będą szykować się do sobotniej, ligowej gry przeciwko Wiśle. Arka zostaje w Gdyni i będzie czekać na Cracovię. Zespół Michała Probierza podejmie dopiero w poniedziałek, 10 grudnia.

 

1/8 finału piłkarskiego Pucharu Polski:

 

Arka Gdynia - Jagiellonia Białystok 0:2 (0:0). Awans: Jagiellonia.

Bramki: 0:1 Cillian Sheridan (75), 0:2 Patryk Klimala (86).

 

Żółta kartka - Jagiellonia Białystok: Bodvar Bodvarsson, Przemysław Frankowski.

Czerwona kartka - Arka Gdynia: Adam Deja (71. za uderzenie przeciwnika).

Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce).

 

Widzów: 2466.