Kliknij, aby wyświetlić pełną wersję strony

2018-10-29

Było to najprawdopodobniej pierwsze od dwóch lat spotkanie derbowe Arki Gdynia z Lechią Gdańsk, w którym żółto-niebiescy zasłużyli choćby na punkt. Nie zdobyli go jednak, bo nieprzemyślane zachowanie Tadeusza Sochy kosztujące jego wykluczenie sprawiło, że goście skazani byli momentami na szczęście, którego ostatecznie zabrakło. Oceny trojmiasto.wyborcza.pl w skali 1-6.
 

Pavels Steinbors (4). W tym meczu nie był wystawiony na próbę, biorąc pod uwagę te starcia, w których nie raz i nie dwa musiał ratować drużynie punkty. Mimo to był na swoim miejscu, robił, co trzeba, dobrze czytał intencje strzelców, za co plus od wyjściowej oceny jest jak najbardziej zasadny.

 

Tadeusz Socha (1). Mógł grać dobre, a nawet bardzo dobre spotkanie (choć i tak takowego nie rozgrywał), a i tak zaprzepaściłby pozytywną ocenę zdarzeniem z drugiej połowy. Bo za absolutnie nieprzemyślane i nikomu niepotrzebne (a zwłaszcza reszcie drużyny!) przewinienie został ukarany drugą żółtą kartką. Socha doskonale wiedział, co się święci, gdy rywala miał już na wygranej, względem siebie, pozycji. Nie zdecydował się jednak całkowicie zrezygnować z interwencji, przez co naraził drużynę na ogromne straty.

 

Christian Maghoma (3). Bardzo trudno ocenić Kongijczyka, który de facto żadnego kosztownego błędu nie popełnił, ale jego interwencje często były nerwowe i na alibi. Nerwy bardzo długo mu towarzyszyły, trudno też oprzeć się wrażeniu, że i przy stracie bramki wraz z partnerem ze środka defensywy mogli zachować się inaczej.

 

Frederik Helstrup (3). Na jego konto spadnie tutaj sytuacja bramkowa z ostatniej minuty. Nie wierzył chyba, że piłka jest w stanie dojść do Flavio Paixao i absolutnie źle wziął się za jego pilnowanie. W efekcie Portugalczyk z łatwością wpakował piłkę do bramki.

 

Adam Marciniak (2). Kapitan Arki, który w ostatnich tygodniach swoją grą zapracował na stabilną i dobrą formę, przeciwko Lechii o wszystkim, co dobre, zapomniał. Co rusz na karuzelę brali go a to Lukas Haraslin, a to Konrad Michalak. Z większości pojedynków Marciniak wychodził pokonany.

 

Adam Deja (3). Choć nie można mówić o jego słabym występie, to z tych w żółto-niebieskiej koszulce zagrał najsłabsze. Przyzwoicie jednak wywiązywał się z zadań środkowego pomocnika, który w pierwszej kolejności miał wspomagać linię defensywną. Pracował na zespół i trzeba to odnotować.

 

Michał Nalepa (2). Szóste derby Trójmiasta w seniorskiej piłce dla tego wychowanego na żółto-niebieskim futbolu zawodnika i szóste słabe oraz bez jakości. Nalepa zbyt wolno pokazywał się do grania w środku pola, w efekcie czego partnerzy z obrony musieli grać dalekimi podaniami. Dodatkowo chował się w bocznych sektorach i zdecydowaną większość zagrań miał niecelnych.

 

Michał Janota (3). Dotychczasowy lider Arki z tej roli w derbach wywiązywał się tylko momentami. Pewnie wykorzystał rzut karny, ale później tej pewności nie miał już tak wiele. Kilka zagrań wyszło mu bardzo dobrze, ale nie miały one przełożenia na wymierność dla drużyny. Poza tym mocno przeciętny.

 

Luka Zarandia (3). Dyskretny występ Gruzina, zwłaszcza że jego potencjał i oczekiwania wobec niego były znacznie większe. O ile w pierwszej połowie kilka razy zakręcił swoimi rywalami, o tyle w drugiej w zasadzie niewidoczny. Oczywiście to wynik czerwonej kartki dla Sochy, wobec czego cały zespół zagrał dużo bardziej defensywniej. Zarandia był wtedy skazany przeprowadzać... indywidualne kontry, w które partnerzy nie za bardzo się angażowali. Dlatego też ocena jego występu nie może znacząco spaść.

 

Aleksandyr Kolew (3,5). Wykonał tytaniczną pracę. Liczb (oprócz tych dotyczących dystansu) po swojej stronie mieć zapewne nie będzie, ale tyle razy, ile zastawiał piłkę przed rywalami, tyle wychodził z opresji bez szwanku. To był pewny punkt... bardziej środka pola niżeli ataku, lecz taka była specyfika tego meczu, by Bułgara częściej widywać na własnej połowie. Żałować rzecz jasna można jedynie tego, że nie przyczynił się niczym, co od napastnika jest wymagane.

 

Maciej Jankowski (3). W tym meczu biegał jako prawoskrzydłowy, środkowy napastnik, a po czerwonej kartce dla Sochy nawet jako prawy obrońca, a finalnie w roli lewoskrzydłowego. Brakowało go w ofensywie, bo sporo zostało mu nałożonych zadań obronnych. Nie zachwycił, ale również nie dał plamy.

 

Karol Danielak, Adam Danch grali zbyt krótko, by ich ocenić.

 

 Dawid Kowalski