Kliknij, aby wyświetlić pełną wersję strony

2018-10-06

Ostatnia kolejka Lotto Ekstraklasy już wyraźnie podzieliła zespoły w tabeli. Grupę mistrzowską od spadkowej można oddzielić grubą kreską. Zamykające pierwszą z nich Zagłębie Lubin ma 16 punktów. Otwierający kolejną Śląsk Wrocław – tylko 12. Arka ma z kolei o punkt mniej. Łatwo zatem wywnioskować, że wynik najbliższego spotkania gdynian będzie bardzo istotny dla rozkładu w tabeli.

 

– Są takie mecze, na które nie trzeba szczególnie motywować zawodników. To są starcia z Legią czy Lechem. Natomiast przychodzą też i te, które moim zdaniem to my musimy wygrać. Takie odbędzie się w niedzielę. Musimy wygrać z Zagłębiem Lubin – przedstawia sprawę jasno trener Zbigniew Smółka.

 

– Stoimy pod drzwiami i do nich pukamy. Mecz z Zagłębiem albo nam je uchyli, albo zamknie w nich kolejny zamek – słusznie zauważa szkoleniowiec.

Punktów zawsze będzie za mało

Gdynianie w ostatnich tygodniach wyglądają znacznie lepiej niż wcześniej. Do wspomnianych starć z Lechem i Legią przystępowali, mając na koncie ledwie siedem punktów. Z tej liczby wybitnie niezadowolony był sam Zbigniew Smółka.

 

– Sytuacja się poprawiła, i to znacznie, ale dalej nie ma powodów do radości. Zadowolony byłbym tylko z 30 punktów, bo zawsze jestem głodny wygranych. Natomiast jakbyśmy mieli 16 punktów, a z różnych aspektów, nie tylko wynikających od nas, tych punktów nie zdobyliśmy, dzisiaj bylibyśmy bohaterami. Wiem, że było momentami tragicznie, i mam tu na myśli mecz w Kielcach (1:2 z Koroną). Najgorszą połowę z kolei zagraliśmy w Krakowie z Wisłą (0:0). Najlepsza to druga część w Płocku (3:1 z Wisłą). Bywało więc różnie, ale nie uważam, że drużyna, która została gruntownie przebudowana, zrobiła falstart. Wystarczy spojrzeć w klubową gablotę – mówi o sytuacji w Arce jej trener.

Na stałe z trójką napastników

46-letni szkoleniowiec coraz częściej skłania się ku ustawianiu swojego zespołu w układzie 4-3-3. To jednak dopiero etap przejściowy do upragnionej taktyki Smółki, czyli 3-4-3.

 

– Zbudowaliśmy zespół, który z założenia ma do tego ustawienia dążyć. To nie jest jednak prosta droga. Nie można ot tak ustawić trójki obrońców i kazać im grać. Obecnie mamy w formie za mało skrzydłowych. Ten system pozwala grać napastnikom na bokach, dlatego te braki uzupełniamy też nimi – przyznaje Smółka.

 

Należy więc spodziewać się, że w drodze po 3-4-3, w niedzielę przeciwko Zagłębiu Lubin znowu ujrzymy Arkę w zestawieniu 4-3-3.

 

– Po takich meczach jak z Lechem i Legią zmieniać Michała Nalepę czy Michała Janotę to byłby strzał w kolano. Niemniej po starciu w Warszawie jesteśmy bardzo przetrzebieni i zmian będzie dużo – zapowiada Smółka, ale do końca nie zdradza, kto będzie tworzył tercet ofensywny.

 

– Jak pokazują ostatnie mecze, jest czwórka napastników, którzy rywalizują o trzy miejsca: Aleksandyr Kolew, Luka Zarandia, Rafał Siemaszko i Maciej Jankowski. Pewniakiem jest tylko Zarandia, przy reszcie zaś decyduje dyspozycja i maleńkie detale – tylko lekko uchyla rąbka tajemnicy trener.

Gorąco w obozie rywala

Zatem trener Smółka ostatnio nie ma powodów do niepokoju. Wszystko zaczyna układać się po jego myśli. Na odmiennym biegunie jest rywal Arki, czyli Zagłębie Lubin. Kłopoty w jego obozie zaczęły się od derbowej porażki z Miedzią Legnica (0:2). Wydawało się, że to chwilowe wahnięcie formy, bo w kolejnych – dużo istotniejszych – derbach lubinianie rozbili Śląsk Wrocław aż 4:0. Najgorsze dopiero jednak nadeszło. Najpierw bolesne zderzenie w 1/32 finału Pucharu Polski z Huraganem Morąg i sensacyjne odpadnięcie z rozgrywek (2:3), a chwilę potem porażka przed własną publicznością w fatalnym stylu z Pogonią Szczecin (0:2).

 

Doniesienia medialne dotyczące stanowiska trenera Mariusza Lewandowskiego skomentował sam Zbigniew Smółka.

 

– Dialog z władzami klubu musi odbywać się w czterech ścianach, za zamkniętymi drzwiami. W Zagłębiu tak nie było. Porażka z Pogonią była konsekwencją złej reakcji władz klubu, które medialnie informowały o karach dla zawodników i sztabu szkoleniowego. Mówienie poprzez media o ewentualnym zwolnieniu trenera jest słabe. Piłkarze nie podnieśli się po tym. Teraz spodziewam się trudnego meczu, bo zdecydowanie pójdą za szkoleniowcem – jest przekonany Smółka.

 

Dawid Kowalski