Kliknij, aby wyświetlić pełną wersję strony

2018-02-22

- Na początku przygody z Arką znalazłem się w nowym kraju i musiałem zaadaptować się do ligi. Czasami w ekstraklasie musisz przede wszystkim walczyć, grać agresywnie i w kontakcie z przeciwnikiem. Miałem z tym problem, ale przystosowałem się. Do tego jednak przytrafiło mi się kilka kontuzji, które nieco zastopowały rozwój piłkarski. Po nich powrót do gry zawsze jest trudny, ponieważ ciało nie podąża za głową. Teraz już pozostaje mi jedynie skupiać się na zdrowiu, ponieważ forma jest bardzo dobra - mówi Zarandia.

 

Przez rok zagrał jedynie w 15 meczach ekstraklasy, z czego tylko czterokrotnie w podstawowym składzie. Na początku rundy wiosennej 2018 jego sytuacja w drużynie znacznie się zmieniła. Był pierwszym wyborem szkoleniowca na prawe skrzydło w zremisowanym 0:0 meczu z Lechem Poznań.

 

- Po obozie przygotowawczym w Turcji, który był bardzo długi i wyczerpujący, trener dokonał wyboru i wskazał m.in. na mnie. Czułem się po nim świetnie i teraz staram się potwierdzić to wszystko na treningach - wyjaśnia Zarandia.

 

Także mecz z Wisłą Kraków Gruzin miał zacząć w "11". Trener Leszek Ojrzyński mówił później, że był zawiedziony brakiem realizacji swoich planów.

 

- Przed Wisłą mieliśmy analizę i już wtedy znaliśmy podstawową jedenastkę. Ale dzień przed meczem dopadała mnie choroba. Byłem bardzo zły na siebie, ale nie mogłem nic zrobić. Miałem gorączkę, lekarz stwierdził, że lepiej będzie, jak zostanę w Gdyni i dojdę do pełni zdrowia. Obecnie jest już wszystko w porządku, dlatego na piątkowy mecz z Zagłębiem Lubin będę gotowy - twierdzi Zarandia.

 

- W naszym zespole każdy jest bardzo ważny. Kiedy mówimy o Arce, trener zawsze powtarza, że tak samo liczą się dla niego zawodnicy na boisku, jak i siedzący na ławce. Jesteśmy traktowani tak samo. Oczywiście, normalnym jest, że może cenić jednego piłkarza bardziej niż drugiego i mieć swojego Leo Messiego czy Cristiano Ronaldo, ale na pewno nie daje tego po sobie poznać. Dlatego też nigdy nie powiem, że jestem pewny gry. Jesteśmy jak jedna rodzina. Zawsze staramy się walczyć i pomagać sobie. W ekstraklasie dobrze znają nas z tej strony - dodaje.

 

autor: Marcin Dajos

 

więcej: sport.trojmiasto.pl

 

 http://arka.gdynia.pl/images/galeria_zdjecie/big/prasa060_c2df416f4a2b6da26c6863d107cce9f5.jpg