Kliknij, aby wyświetlić pełną wersję strony

2015-01-19

Jacek Główczyński: Zaczynał pan przygodę z Arką pod okiem Jacka Dziubińskiego w czasach, gdy w klubie trenował także Grzegorz Krychowiak. Utrzymuje pan kontakty z obecnym piłkarzem Sevilli?
 
 http://arka.gdynia.pl/images/galeria_zdjecie/big/renusz_13cb8b99aa29eeca15617848654c5fba.jpg


Michał Renusz: Tylko natury czysto sportowej, a nie prywatnej. Grzegorz właściwie był w młodszej grupie Arki. Raz tylko mogliśmy trenować razem, gdy odbywało się wspólne zgrupowanie obu zespołów. Tam się poznaliśmy.

Pan odszedł z Arki, gdy wchodziła ona w najlepszy okres pod względem finansowym. W 2006 roku komu zabrakło cierpliwości: panu, by dłużej powalczyć o awans do pierwszej drużyny, czy też klubowi, aby postawić na juniora?

O ile sobie dobrze przypominam z mojego rocznika, który trenował wtedy w Arce, nikt potem nie przebił się do większej piłki. Jeśli pieniądze wchodziły wtedy do gdyńskiego klubu, to ja na pewno ich nie widziałem. Nie ma już teraz co gdybać, dlaczego tak to się potoczyło. Ja trenowałem w Gdyni jakiś czas z rezerwami. Był już wtedy w Arce trener Stawowy. Jednak nikt z jego sztabu się do mnie nie odezwał. Dlatego zdecydowałem się odejść do Orląt Reda, a potem Orkana Rumia.

Nagle z peryferii piłki, zimą 2008 roku trafił pan do Jagiellonii Białystok. Wkrótce zrobiło się o panu głośno, bo były m.in. powołania do młodzieżowej reprezentacji Polski. Dlaczego skończyło się zatem tylko na 18 meczach w ekstraklasie?

Rzeczywiście coś się ruszyło, ale ten dobry początek szybko się skończył. Nie wszystkie z tych meczów były nawet w pewnym wymiarze czasowym. Z jednej strony powodem były kontuzje, z drugiej zmiana trenera. Miałem zaufanie Artura Płatka. Gdy przyszedł Michał Probierz, już to inaczej wyglądało. Nie wiem, jak to wytłumaczyć? Jednak u niego nie grałem i trzeba było szukać nowych wyzwań.

Przez dwa sezony w Łęcznej oraz rok w Bełchatowie zapracował pan na miano bardzo dobrego I-ligowca. Wiosną na zapleczu ekstraklasy zatem nie będzie miał pan również żadnych problemów?


Nie mogę powiedzieć, że I liga to dla mnie żaden problem. Trzeba się solidnie przygotować. Obecnie brakuje mi grania, wydolności meczowej. Pojedynki jeden na jeden, które były zawsze moim atutem, to nie jest jeszcze to.


Rozwiązał pan kontrakt w Bełchatowie. Z braćmi Makami na dłuższą metę nie dało się rywalizować?

Do Bełchatowa latem 2013 roku przychodziłem jako wyróżniający się piłkarz I ligi, a nawet najlepszy skrzydłowy poprzedniego sezonu. Byłem ściągany do GKS, aby grać. Jednak nie wszystko funkcjonowało tak, jakbyśmy chcieli. Na swoim dobrym poziomie, takim jak wcześniej w Bogdance, rozegrałem może kilka meczów. A Makowie rzeczywiście mają potencjał, by grać w dużych klubach i to nawet zagranicznych. Posiadają wszystkie zalety, które powinni mieć skrzydłowi. Nie wiem tylko jakby funkcjonowali, gdyby ich rozdzielić i każdy musiałby występować w innej drużynie, bez wsparcia brata.

W poprzednim sezonie do ekstraklasy awansowały kluby, w których pan grał w ostatnich latach, z Bełchatowa i Łęcznej. Czego zabrakło Arce, by wyprzedzić jeden z tych klubów w poprzednim sezonie?

Myślę, że trochę szczęścia, bo I liga jest bardzo wyrównana. Arka miała bardzo dobrych zawodników, ale akurat udało się awansować nam w Bełchatowie oraz Górnikowi. Może też gdyńska drużyna powinna zdobyć więcej punktów we wcześniejszej fazie rywalizacji, aby do końca bić się o awans?

Obecna Arka wiosną może zagrać o coś więcej niż środek tabeli I ligi?


Myślę, że tak. Nazwa Arka mówi sama za siebie. Taki klub musi być w górnych rejonach tabeli. I myślę, że właśnie w tę stronę, a nie w dół, będziemy zmierzać.

Pan na swoje dokonania piłkarskiej patrzy jako na przygodę czy karierę?

Na pewno bardziej pasuje określić to przygoda z piłką. Logiczne jest, że chciałbym grać jak najwyżej. Przychodzę do Arki, by się odbudować. Chcę i muszę zapierdzielać i pomagać drużynie, a nie patrzyć sobie z boku jak biegają inni. Liczę, że pokażę charakter i zacznę grać na swoim normalnym poziomie. Gdy go osiągnę, to I liga nie będzie dla mnie straszna. w przeszłości pokazywałem, że jak byłem w formie, to wyróżniałem się w tym rozgrywkach. To nie był przypadek.

W Arce prawe czy lewe skrzydło byłoby dla pana lepszym wyborem?

To będzie zależało od trenera. W Arce jest kilku skrzydłowych i zapewne każdy się przyda. Ja mam mocniejszą prawą nogę, ale najczęściej grywałem na lewej stronie pomocy. Jednak tak naprawdę pozycja jest dla mnie bez różnicy. Będę próbować grać najlepiej jak umiem tam, gdzie trener mnie ustawi.

Odkąd przyjechał pan do Gdyni, otrzymał duży kredyt zaufania. Gdy inni muszą się wykazać na testach w pana przypadku mówiło się jedynie o badaniach natury medycznej i wydolnościowej...

Arka wyciągnęła do mnie rękę, bo miałem ostatnio problemy zdrowotne.Dobrze, że trener nie zmienił zdania po sobotnich grach wewnętrznych. Nie ukrywam, że nie pokazałem nawet 50 procent tego, co potrafię, jakie są moje możliwości. Brakuje może nie tyle "gazu", bo jego nie może być na tym etapie przygotowań, ale przede wszystkim nie czuję się jeszcze pewnie pod względem piłkarskim. Nie czuję też do końca zespołu, jak się poruszać, jak z nim grać. Do każdej drużyny trzeba się od nowa wdrożyć, złapać jej rytm i o co w chodzi w taktyce.

Dlaczego kontrakt został podpisany tylko do końca sezonu?


Zobaczymy, czy się przydam tutaj albo latem będę szukał czegoś innego. Nie było tak, że teraz poza Arką nie miałem nic innego. Było jeszcze kilka ofert z I ligi. Jeśli spiszę się dobrze, mam szansę, aby tutaj dłużej zostać. Jeżeli jej nie wykorzystam, bo będzie to wyłącznie moja wina. Na pewno, aby grać w ekstraklasie nie jestem na razie przygotowany. Jednak liczę, że jak dobrze przepracuję okres zimowy, poprawię się pod względem fizycznym, to wiosną w I lidze sobie poradzę.

Zerka pan podczas treningów i gier wewnętrznych jak wygląda Patrik Lomski, bo to właśnie z Finem polskiego pochodzenia macie stworzyć nową jakość Arki na skrzydłach?

Ale jest nie tylko on. Przecież Wojowskiego czy Jagiełły też nie można skreślać. To ciekawi, a nie anonimowi piłkarze. "Wojo" zagrał już w I lidze kilka fajnych meczów, a Olek jest z Legii, dobrze wyglądał, gdy grał w Podbeskidziu. Uważam, że każdy ze skrzydłowych ma szansę, a trener może w danym momencie na każdego z nas postawić. Dlatego trzeba koncentrować się przede wszystkim na tym, by walczyć o swoje miejsce oraz być pomocnym drużynie.

Zakładamy: Michał Renusz wraca do swojej normalnej dyspozycji przed rundą wiosenną. Jaki cel indywidualny sobie wtedy postawi w Arce?

Nie podchodzę do tego, że mam zdobyć 20 asyst i jeszcze strzelić 10 goli. Nie ma po co się spinać, bo potem wszyscy będą liczyć. Cieszyć się będę z każdego podania otwierającego drogę do bramki koledze oraz gola, a tym bardziej, jeśli Arka będzie wygrywać.

 

Rozmawiał:

 

 http://arka.gdynia.pl/images/galeria_zdjecie/big/prasa060_c2df416f4a2b6da26c6863d107cce9f5.jpg